czwartek, 28 grudnia 2023

... nic...

 Czy czasem masz tak, że robisz totalnie nic? 

I nie chodzi mi o robienie czegoś mało istotnego, jak np. przeglądanie mediów społecznościowych, czy czytanie jakiejś mało ważnej publikacji, gazety etc. 

Tylko chodzi mi o maksymalne nic. Zamknięte w jakiejś jednostce czasu. Wtedy kiedy myśli lecą gdzie chcą (a z zewnątrz pewnie wyglądamy śmiesznie). Oczywiście może temu towarzyszyć zaduma, taka generalna. Nad sensem/bez sensem. Nad tym co ważne i nie. Nad tym kto jest ważny, a kto mniej. Ale też - nie zrozum mnie źle - nie takie myślenie o tym, bo ktoś pyta czy coś. Tylko myśli, które same do nas przyszły. 

Ja czasem tak mam. Czasem myślę wtedy o chmurach, czasem o łące, czasem o tym co na tej łące mogło się wydarzyć, czasem o chwilach zupełnie nie ważnych - bo przeszłych, a może ważnych, bo przeszłych? 

Czasem myślę o tym, co wydarzy się jutro, za tydzień czy miesiąc - nie planuje. Zastanawiam się. Ale też nie gdybam. Bo nic mi to nie daje ;) 

Ostatnio pisałem o bliskości. I powiem Ci, że totalnie nic nie robienie wychodzi mi rzadziej, jeśli jest bliskość. A jak jej nie czuje, to  automatu wskakuje w tryb zadumy. Ciekawe dlaczego tak się dzieje. Może czegoś szukam? 

A może moja podróż trwa i wcale nie jestem u jej celu. 


O takie tam. Pisanie o niczym. Bo serio na starcie nie wiedziałem o czym będzie ten post. 


Ł. 

wtorek, 26 grudnia 2023

...bliskość...

 Zastanawialiście się kiedyś po co jest nam drugi człowiek?

Po co wiążemy się na dobre i złe, w zdrowiu i chorobie... albo po prostu żyjemy w społeczeństwie?

Bo ja czasem się zastanawiam.

"Cast Away: poza światem" - kojarzysz? Oglądane było? No właśnie, czy dałoby się egzystować bez towarzystwa?

 Dla mnie bliskość jest ważna. Tak mi się wydaje. Ta fizyczna - daje poczucie bezpieczeństwa i dzielenia się strefą komfortu. I nie chodzi tutaj o nic wielkiego, racja? To jest kwestia drobnych gestów. Złapanie się za rękę, zatrzymanie wzroku na kimś. Taka wiesz - otwartość. To jest też gra w szachy, czy zabawa lego. Drobne małe rzeczy, które dają Ci poczucie Bycia, a nie tylko przebywania.

Mi to jest chyba potrzebne. Zabiegam o to. Czasem bardziej, czasem mniej. Czasem wydaje mi się, że właśnie zaprzepaściłem okazję do takiego mikrokontaktu. Ale jest to ważne.


Fizyczne poczucie że jesteśmy! To jest ważne. Równie ważne. 


Bo wymiar ten bardziej metafizyczny - to jest kosmos. Jak wiesz, że ktoś tam jest, kto Cię w zasadzie rozumie bez słów, albo i na podstawie słów, ale rozumie. Współodczuwa. Dzieli się.


Bliskość jest ważna. Szczególnie dla ludzi.

Uśmiechajcie się i pozdrawiajcie innych - niech świat będzie lepszy!

poniedziałek, 25 grudnia 2023

gonitwa...

 Święta. Trzeba zwolnić. Zastanowić się. 

Ale czy na pewno jest na to miejsce? Jedna rodzina, druga, znajomi, babcia, kuzyn... Tour de Święta! 

Żeby nikogo nie pominąć, zjeść kolejna sałatkę, kolejna herbata, kawa, sernik, szarlotka... 

I tak dwa dni. 

Ani to zdrowe, ani mam wrażenie potrzebne. 

Lepiej by było rozłożyć te odwiedziny na kilka tygodni. Ale wtedy też by była gonitwa. 


Ciekawe ćwiczenie. Zadaj sobie dwa pytania albo trzy:

1. Czego żałujesz z ostatniego roku? 

2. Z czego jesteś dumny/dumna? 

3. Jakie masz plany na następny? 

Tylko to co sugeruje, to bądź szczery/szczera i z planami to nie takie z lotu ptaka, tylko konkret. 


Polecam. U mnie w rodzinie przy stole sobie taką analizę zrobiliśmy. Było ciekawie. 


Ł. 

sobota, 23 grudnia 2023

Dystans.

 .no właśnie. 

To co nas dzieli to najczęściej dystans. 

Społeczny, gospodarczy, to kwestia, że nie chcemy kogoś wpuścić zbyt blisko albo wypuścić zbyt daleko. 

W zasadzie nie mam pomysłu na ten wpis. Dystans się wydaje - w obliczu rozmaitości - dosyć ciekawy. 

Bo właśnie - kogo i w jakim dystansie trzymamy? Czy może być tak, że z najbliższymi mamy większy dystans niż z potencjalnie obcymi ludźmi? Bo może obcym łatwiej pewne rzeczy powiedzieć. A kiedy obcy człowiek staje się nie obcy. 

Dystans to na pewno trzeba mieć. Do siebie. Do tego co mówią o nas inni. I trzeźwo patrzeć na to co nas otacza. 

Dystans jest tak wielo znaczeniowy, że wpadłem na jedna jeszcze tutaj interpretacje. 

Dystans a czas! Bo niskotemperaturowych rzeczy dzieją się w lot, czas szybko leci... A na niektóre trzeba nam czekać.... W nieskończoności? I kwestia czy warto. Czy warto walczyć o to, co wydaje się odległe. Może nawet mało prawdopodobne. Albo wręcz niemożliwe. 

A może o to chodzi? Żeby to co niemożliwe się stawało jakoś... W końcu jak nie wiemy, że czegoś się nie da zrobić to często nam się to udaje... 


Udaje - nie lubię tego słowa;) raczej to co mam jest wypracowane. W Lotka jeszcze nie wygrałem. A to by była udana ;) 


Bądź sobą - na święta i na każdy dzień roku! 


Ł. 

niedziela, 17 grudnia 2023

...konsultant...

Dzisiaj konsultant Ajurwedyjski zapytał mnie o stałość i zmienność mojej siły fizycznej, poziom energii a także o umiejętność nicnierobienia.


Także ten. Ciekawe.

Wyszło mi, że najgorzej nie jest, ale jest miejsce do pracy nad sobą:P


Dosza VATA to:

👉 Zmienna siła fizyczna (raz przenoszenie gór a kiedy indziej wyczerpanie)

👉 Zmienny poziom energii (od „bardzo chcę” do „nie ruszę się” w krótkim czasie)

👉 Wielozadaniowość, nad którą nie panuje (np. zawala terminy)

👉 Wieczne zajmowanie się „czymś”

Dosza PITTA to:

👉 Stabilna siła fizyczna

👉 Tendencja do przemęczenia po intensywnej pracy

👉 Tendencja do pracoholizmu

👉 Robi dużo w tym samym czasie i umie nad tym zapanować

Dosza KAPHA to:

👉 Bardzo stabilna siła fizyczna

👉 Maratończyk

👉 Poziom energii wysoki, ale rozkręca się powoli

👉 Wykonuje czynności metodycznie, jedną po drugiej


Mi wychodzi Dosza PITTA z elementami VATA:D


A Tobie?:D

Życie nie przestaje mnie zaskakiwać.

Jutro zaczyna się kolejny tydzień, tydzień nie najcięższy, ale i nie lekutki :P

A wszystko zostanie zdefiniowane przez poranną rozmowę telefoniczną ;)


Miłego!

Ł.

sobota, 16 grudnia 2023

... mikro...

 ...momenty... 

Opowiem Wam, co odkryłem. 

Mikromomenty. Tak. Przecież je znamy. 

To są te male fragmenty Rzeczywistości, które dają nam ogromną radość, chęć życia i wiatr w żagle. To jest ten blask, który widzisz w oczach, to jest ten delikatny uśmiech (z którego nikt nie zdaje sobie sprawy), to jest ta nucona pod nosem piosenka, ta wesoła. Nikt nie może nam tego zabrać, a jak masz mocną świadomość owych, to masz siłę, jakiej nie ma nikt. Wszystko zrobisz. Wszystko. 



Ale okazuje się, że wszechświat nosi też mniej zacne mikromomenty. Również ułamki sekund. Te momenty, kiedy gaśnie gwiazda. Kiedy znika ostatnia iskra. 

I te momenty zabierają czastkę nas... 


Na zawsze. 


A jednak. Mikromomenty są ważne. 


... 

.. 

Ł. 


PS złudny sukces. 3 posty na blogu. Jednego dnia. 

... 5min...

 Piszę w szybkiej przerwie między zajęciami. W długim ciężkim dniu. 

Uczę się produktywności. Na nowo. Czytam Get Sh*t done. Ciekawe ćwiczenia. 

Ciekawy pogląd. Nawet niektóre rzeczy do zastosowania. Ale niektóre wydają się niemożliwe. 

Wydrukuje sobie jedna wizytówkę z dr przed nazwiskiem. A co!? Może się zmotywuje.... 

16.12 dzisiaj... Gdzie się podziała połowa Grudnia? Bo ja żyję myślą że jest koniec listopada. 

Chciałem jeszcze napisać o bliskości, uwadze, uważności. Ale nie wiem co. W sensie dużo się kotłuje w tych tematach w mojej głowie. A dlaczego? Chyba dostrzegam pewne braki... Albo za dużo czegoś... 


Pędzę uczyć! 

Ł. 

piątek, 15 grudnia 2023

... wdzięczność...

 ... Nie czekaj z wdzięcznością na nic wielkiego

Bądź wdzięczny a wszystko stanie się wielkie... 

Tak zacznę. Od słów piosenki Herbuta.
W zasadzie to jest ton swego rodzaju motto, z którym żyje. Być wdzięcznym. 
Nawet za niepowodzenia. Ale przede wszystkim za drobne rzeczy. Nie zawsze jest łatwo. Nie zawsze emanując radością życia zostaniesz dobrze odebrany_a. Nie zawsze. Czasem jest taka gęsta atmosfera, że lepiej odpuścić. I cieszyć się wewnętrznie. I nucić pod nosem. 
Czasem rzeczywistość (a właściwie ludzie) niepotrzebnie komplikują proste sprawy, proste relacje. W zasadzie nie wiem co niesie przyszłość. Zdarzyć się może wszystko. Ale wiem, że trzeba z otwartością i wdzięcznością patrzeć na to co idzie. 
Na to co było - trochę też. Ale Grechuta z kolei mówił, że ważne są tylko te dni, których nie znamy. 
I teraz - przejmować się? Zastanawiać? Co ktoś powiedział, jak zareagował? Czy jeśli my jesteśmy z czymś ok, to to wystarczy? 

Kończę ten piątek, a tym samym chyba najtrudniejszy grudniowy tydzień z optymizmem. Działo się sporo, sporo mogło się zepsuć, na krawędzi jest ważne, ale myślę że będzie dobrze. A dzisiaj - produktywnie. Nie wiem czego to kwestia - może tego, że wczoraj mogłem odpuścić! 

Nie czekaj z wdzięcznością. Bo możesz się nie doczekać. 

Ł. 

środa, 13 grudnia 2023

....spokój...

 ...tylko spokój nas uratuje!

Czas pędzi. Mimo, że mamy go tyle samo - każdy z nas, 24h/dobę, 7 dni w tygodniu, 356 dni w roku... (nawet Ktoś kiedyś policzył, ile nie pisałem w żadnej formie i to była jakaś ogromna ilość dni, a co dopiero godzin czy minut...) to różnie możemy lokować ten czas.

Ja jestem czerwony - z natury. Lubię jak jest zamieszanie, jak się dzieje, jak się wręcz wylewa robota. Ale - bardzo często wtedy, kiedy jest turbo "trudno" - najważniejsze jest to, żeby zachować spokój. Zachować skupienie. Jedna rzecz na raz, jedna myśl, czy działanie... nie więcej - bo małymi krokami (chyba) możemy zajść dalej, niż skacząc...

Więc przesłanie na dzisiaj - na ten skomplikowany dzień - tylko spokój nas uratuje!

A od piątku - chillout ;)

Ł.

piątek, 8 grudnia 2023

... over...

 ... Znowu sobie to zrobiłem. 

Jestem przebodźcowany. A przynajmniej tak się czuję dzisiaj. 

Czuję się zmęczony. Czuję się trochę jakbym był na kacu. A jakby nie piję. Jednak mało snu, specyficzną dieta, pęd, robi to swoje. 

Czemu ja nie umiem spokojnie żyć? W sensie powoli, z refleksją. Chwilę zatrzymuję tylko czasem. Jak jest... Jak mam jak... Jak... No jak rzadko! 

Czuję, że muszę coś z tym zrobić. Weekend wydaje się mniej intensywny niż wcześniejsze. Ale tydzień będzie szalony. 

W Nowym Roku - zdecydowanie muszę ograniczyć aktywności. Do tych ważnych. Nudzić się powoli umiem, czas na wycięcie niepotrzebnych działań. Trzeba się skupić na drugim człowieku, na relacjach, mieć czas. Mieć czas dla siebie. Dla siebie siebie i dla siebie nawzajem. 

O tak. Piszę bo mi się nudzi! 

czwartek, 7 grudnia 2023

....szczęście...

Szczęście można zdefiniować jako trwały stan umysłu, na który składają się nie tylko uczucia radości, zadowolenia i innych pozytywnych emocji, ale także poczucie, że czyjeś życie ma sens i jest cenione.


Jesteś szczęśliwy?


Ja tak. W zasadzie to jak żyję, jak mam poukładane sprawy w głowie, sprawia, że mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy. Bez zawahania.

Na nic nie naciskam, staram się być dobrym, staram się bardziej dawać niż brać. Stąd czerpię.

Ale czasem zastanawiam, czy przez to nie zbudowałem sobie klatki - takiej niewidzialnej - sam dla siebie. W której jestem, nie potrafię z niej wyjść, bo nie potrafię inaczej. I finalnie - czy nie uczę innych budowania właśnie takich klatek? A może sam je buduję dla innych...


...taka o to refleksja...


/ucieczka od pracy na sekund 5.../

sobota, 2 grudnia 2023

Late evening...

 ... Pada śnieg. 

Dużo śniegu. Siedzę na huśtawce i robię w zasadzie dwie rzeczy: nic i słucham. 

Obie te rzeczy dzisiaj kilka razy przywoływałem na zajęciach. Rozmawiając że studentami o ciszy i o nudzie. 

Słucham ciszy. 

Dziwne, nie? Ale nie totalnie ciszy. Ciszy późnego wieczora na wsi. W zasadzie poza padającym śniegiem słychać tylko ujadanie psów w oddali. Nawet auta nie jeżdżą. 

Robię nic. 

Jak można robić nic? Prędzej nic nie robić. Ale taki jest fakt. Cieszę się nienaruszoną nudą. Bo nudzić to i trzeba i trzeba umieć. 

Ja się uczę. Na nowo. 

Dzisiaj był ciężki dzień. Ale satysfakcja jest spora. Nawet więcej niż spora. Bo wiem, że tworzę coś wielkiego. I jestem zaangażowany. 

Miłego. 22:38

30 cm śniegu... bo to grudzień jest...

 Haha - co za konsekwencja. Znowu piszę.

Ale do rzeczy, dzisiaj w nocy spadło jakieś 30 cm śniegu (u mnie, na końcu świata, gdzie rano sarny się pasą pod mym oknem). Źle? Dobrze? Jak dla mnie super. Lubię zimę. Lubię zimno. Ciepło również. Bo ja się dostosowuje.

No i wszystko super fantastycznie, ale zapowiada się naprawdę do dupy weekend. Bo przy tej ilości śniegu, wolałbym być tam gdzie z tego śniegu mogę korzystać. A ja mam weekend w pracy (po 10-12h), dzisiaj do 20, jutro do 18...

I teraz pytanie - czy w takim natłoku tematów (zajęć do poprowadzenia i przygotowania, plus mam da tematy zaplanowane do zrobienia w międzyczasie i jeden zaległy - zaznaczam, to są duże tematy, a nie mail do napisania) znajdę jakiś mój mikromoment, który uczyni ten weekend jakimś. Bo wiadomo - ja tam będę na energii, z dużym zaangażowaniem przez większość dnia, ale  środku - w środku potrzebuję energii, a ją czerpię z mikromomentów....

Życie - nie zawsze niesie to co chcemy, na część rzeczy można się przygotować, a na nie które szkoda czasu się przygotowywać, trzeba im po prostu pozwolić zaistnieć.

Tyle - wracam do pracy. Bo już ją zacząłem... ;)

piątek, 1 grudnia 2023

10 lat przerwy... i co dalej?

 ...wróciłem tutaj.

Tak naprawdę nie bez powodu. Po prostu w rozmowie wyszło, że kiedyś pisałem bloga (nawet nie jednego). Więc postanowiłem sprawdzić co się tutaj dzieje.

...w zasadzie nic... stagnacja. spokój. cisza.

Cisza. Lubisz ciszę? Potrafisz się w niej zasłuchać? Bo ja czasem tak, a czasem mnie drażni...

Ale dzisiaj nie o tym - dzisiaj o tym, że jak zaczynasz sprawdzać co się działo u Ciebie 15-18 lat temu, to przychodzą obrazy, przychodzą sytuacje... przychodzi zaduma.

I nie - nie napiszę tutaj, że czegoś żałuję, że coś mogłem zrobić inaczej - bo oczywiście, mogłem, ale zrobiłem tak jak zrobiłem - i w zasadzie nie mam powodów, żeby cokolwiek zmieniać. Jestem pewnie dojrzalszy. Więc też innych wyborów bym dokonywał może. Ale jestem ukształtowany właśnie na tamten sposób. I dobrze mi z tym.

...Czy będę kontynuował pisanie? Obiecałem sobie, że jeśli tak, to pewnie pod innym adresem. Ale w zasadzie dlaczego tak?

Czytasz?