.no właśnie.
To co nas dzieli to najczęściej dystans.
Społeczny, gospodarczy, to kwestia, że nie chcemy kogoś wpuścić zbyt blisko albo wypuścić zbyt daleko.
W zasadzie nie mam pomysłu na ten wpis. Dystans się wydaje - w obliczu rozmaitości - dosyć ciekawy.
Bo właśnie - kogo i w jakim dystansie trzymamy? Czy może być tak, że z najbliższymi mamy większy dystans niż z potencjalnie obcymi ludźmi? Bo może obcym łatwiej pewne rzeczy powiedzieć. A kiedy obcy człowiek staje się nie obcy.
Dystans to na pewno trzeba mieć. Do siebie. Do tego co mówią o nas inni. I trzeźwo patrzeć na to co nas otacza.
Dystans jest tak wielo znaczeniowy, że wpadłem na jedna jeszcze tutaj interpretacje.
Dystans a czas! Bo niskotemperaturowych rzeczy dzieją się w lot, czas szybko leci... A na niektóre trzeba nam czekać.... W nieskończoności? I kwestia czy warto. Czy warto walczyć o to, co wydaje się odległe. Może nawet mało prawdopodobne. Albo wręcz niemożliwe.
A może o to chodzi? Żeby to co niemożliwe się stawało jakoś... W końcu jak nie wiemy, że czegoś się nie da zrobić to często nam się to udaje...
Udaje - nie lubię tego słowa;) raczej to co mam jest wypracowane. W Lotka jeszcze nie wygrałem. A to by była udana ;)
Bądź sobą - na święta i na każdy dzień roku!
Ł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz