czwartek, 24 stycznia 2008

...mijające dni...

Czas leci - nieubłaganie... może to i w sumie lepiej... bo ze stojącego czasu żadnego pożytku by nie było...
Dzisiaj popatrzyłem w kalendarz i zorientowałem się, że praktycznie nie wiadomo kiedy uciekł mi styczeń... został jeszcze jeden tydzień tego pierwszego miesiąca roku, ale trzy się gdzieś zawieruszyły w czasoprzestrzeni...
Po raz kolejny zastanawiam się nad tym, jak przeżyć najlepiej swoje życie - którą ścieżkę obrać, żeby kiedyś nie żałować tego kim jestem i jak żyję...
Pracuję, uczę się i stażuję... w sumie czasu mam mało dla siebie - ale potrafię się odciąć i odpocząć... pytanie tylko czy tak jak żyję teraz, to czy tak chcę żyć dalej...
Niedawno dostałem ofertę zmiany firmy (i jednocześnie stanowiska - zresztą teoretycznie na niższe)... oczywiście oferta lepsza finansowo - ale to ma mało znaczenia póki co... na razie liczy się to, żeby się nie sprzedać... finansowo się trzymam i to całkiem nieźle...
Szykuje mi się parę inwestycji, inwestycji, które są ważne i wymagają rozwagi - bo mogą stanowić o mojej przyszłej pracy ;)
Szykuje mi się parę ważnych decyzji do podjęcia, decyzji ważących na moim życiu, a właściwie podejmowanych codziennie...
No i dalej mnie nigdzie nic nie trzyma - jestem zależny tylko od siebie i od tego co czuję...

A może jednak służba w ABW nie jest najgorszym pomysłem... albo może wojsko... czy też inne służby mundurowe...

pzdr.
Ł.

sobota, 19 stycznia 2008

...i jest radość...

... jest radość, bo dlaczego ma nie być:D

...życie się układa... czas pędzi... więc i są powody do radości...
u Masaya się układa... a ja się cieszę...

bo u mnie to bez zmian... dalej zawieszony ;)


pzdr.
Ł.

czwartek, 10 stycznia 2008

...mistrzowie groteski i ofiary życia...

...i wszystko jasne...

...chyba wiadomo o kogo chodzi... ;)


pzdr.
Ł

środa, 9 stycznia 2008

...myśli różne...

Staram się na co dzień unikać myślenia... niektórym wyda się to głupie, ale dla mnie to kapitalna sprawa - mniej myślę, mniej zastanawiam się nad sobą, mniej nad tym co robię i jak... Ogólnie nie robię w życiu głupot, które by wyrządzały krzywdę innym, dlatego mogę tak żyć jak żyję i nikomu nie przeszkadzać...


  1. Żyję z dnia na dzień... nie myślę o tym co będzie za rok czy dwa...
  2. Żyję bez planu... i może to dobrze, a może źle... ale dzięki temu nie muszę się przejmować tym, że coś mi nie wychodzi, czy coś się sypie... tak ogólnie oczywiście...
  3. Póki co nie jestem za nikogo odpowiedzialny (a przynajmniej nie powinienem, chociaż czasem bardzo bym chciał... a ogólnie bardzo bym chciał...) dlatego mogę czasem robić rzeczy szalone...
  4. Póki co jestem sam, więc (teoretycznie) nikogo nie będzie bolało jak odejdę gdzieś nagle... zniknę na parę dni, czy po prostu udawał będę, że mnie nie ma...
  5. Mam pracę - przez niektórych postrzegane to jest jako "COś" - bo przecież mam pracę, jest w tym jakaś przyszłość... sam się utrzymuję...
  6. Mój sposób bycia i postrzegania świata - w 95% - wydaje się być optymistyczny... a świat - w 90% - postrzegam jako układankę, którą da się rozwiązać... wyznaję zasadę, że nie ma rzeczy trudnych, że wszystko da się załatwić, tylko czasem trzeba więcej zachodu...
  7. Nie wiem jak postrzegają mnie (tak do końca nie wiem, bo trochę wiem) inni... szczególnie Ci na których mi zależy najbardziej...
  8. Wiem, że mimo pewnych sugestii ze strony tych co mnie znają (tak mi się wydaje) odnośnie mojego życia i tego jak je "zużywam", żyję na swój sposób... a im zawracam głowę jak tylko coś mi się sypnie albo jest mi źle... :P
  9. Staram się mieć czas dla przyjaciół - jak tylko mnie potrzebują, a ja mam chociaż 0,5% szans na pomoc, poświęcam wiele... przekładam co się da w kalendarzu, zmieniam co się da naokoło, żeby tylko im się odwdzięczyć za to, że są...
  10. Mam przyjaciół...
  11. Jestem szczery - tak mi się wydaje... staram się mówić (nie zawsze tak było) to co myślę... to co czuję (może to co czuję nawet bardziej niż to co myślę...)...
  12. W związku z brakiem planu na życie, mogę pozwolić sobie na luksus życia nadzieją... i tego nie odmawiam sobie w ogóle... i staram się żyć z tym jak najbardziej w zgodzie...
  13. Do szczęścia nie potrzeba mi wiele... w sumie mogę powiedzieć - tak ogólnie - że jestem szczęśliwy... brakuje mi tylko kogoś z kim bym mógł szczęście dzielić (patrz punkt 13 - życie nadzieją uzupełnia tutaj pewne braki, bo daje nadzieję na taką osobę...)
  14. Jestem rozrzutny - i z tym planuję walczyć w tym roku... może się uda... chociaż pewna rozrzutność jest bardzo wskazana...
  15. Mam odwagę, żeby marzyć - w ilości dużej... część nawet jest możliwa do realizacji - tylko mam wrażenie, że nie mam do tego siły...
  16. Chciałbym się ustatkować - ale nie mam do tego motywatora...
  17. Pozostanę sobą - bo nie umiem być kimś innym...
  18. Pewnych rzeczy nie zrozumiem nigdy - są one albo niewytłumaczalne, albo mój mózg/rozsądek nie chce ich akceptować... (a może to serce nie akceptuje - mimo rozsądkowi)...
  19. Staram się być dobry...
  20. Nie jestem punktualny...
  21. Staram się mieć "ramy" w życiu - praca, treningi... rzeczy, które pozwalają na ułożenie dnia, na to, żeby jakąś kanwę do planów mieć...
  22. Boję się samotności (mimo, że są osoby, które uważają, że samotność mi pisana nie jest...)
  23. Boję się przyszłości... ale mam odwagę się z nią zmierzyć...
  24. Nie boję się pracy - nawet ciężkiej fizycznej pracy...
  25. Boję się pracy, która nie będzie mi dawać satysfakcji...
  26. Nie mam pomysłu na życie - i to mnie czasem przytłacza...

Ufff.... 26 myśli w ciągu 60 sekund... spisanie trochę dłużej zajęło...
... ale mniej więcej w takim tempie się to u mnie odbywa...
...z tym, że tutaj dużo było myśli o przyszłości... a zwykle są o mnie samym i uczuciach...


pzdr.
Ł.

wtorek, 8 stycznia 2008

...powrót...

...z Warszawy...

Wróciłem z Warszawy... byłem tam, żeby odwieźć wujka... nie byłem sam...

To było najlepsze 21h tego tygodnia... mimo, że tydzień się jeszcze nie skończył ja to wiem...

...kiedyś może napiszę więcej, bo dzisiaj padam na twarz ze zmęczenia...

pzdr.
Ł.

piątek, 4 stycznia 2008

...za Masayem...

....tylko link...

...click me...

...a może aż link...

...do bloga jednego z lepszych ;)...
...no i prawdy w tym jest nie mało...


pzdr.
Ł.

środa, 2 stycznia 2008

...nowy rok...

...i zaczął się od wtorku rano... nowy - 2008 rok...
Co przyniesie? Co zmieni? o tym się przekonamy w ciągu najbliższych dni...
Miałem pisać podsumowanie roku - ale nie wiem czy to zrobię - kwestia rozpamiętywania przeszłości, zastanawiania się co było dobre, co złe, w jaki sposób mogłem zachować się lepiej, a gdzie popełniłem błędy... nie mam w tym momencie na to czasu... jak znajdę go kiedyś, i nabiorę na to ochoty, to napiszę...

Nowy rok niesie nowe postanowienia...
Tutaj coś już ruszyło - jakieś są...
Myślę nad zmianami na blogu... ale nie będę pisał jakimi ;)
W tym roku zamierzam uporządkować siebie... zaczynam go właściwie bez większych problemów, jakieś drobne, dnia codziennego są, ale nie ma nic co by mnie miało przytłoczyć, więc czuję się wolny...
Wszystko to co w najbliższym czasie postanowię, mam zamiar spisać - tak, żebym miał czym się kierować w ciągu roku, żebym o niczym nie zapomniał, niczego nie przeoczył...
Nie chcę odkładać rzeczy na później - będzie to trudne, bo zawsze tak robiłem, zawsze miałem czas, zawsze mogłem robić coś jutro, zyskując czas wolny (złudny)...

A jak się rozpoczął nowy rok? - całkiem udanie - 1 stycznia spędziłem w domu, w rodzinnym gronie - obiad (całkiem duży), deserek, toast, chwila drzemki - i powrót do Rzeszowa.
Poranek też bym interesujący - wprawdzie się nie wyspałem, bo się nie dało, ale przynajmniej było miło... tylko powrót do domu był stresujący... ze względu na "zmęczenie"...

pzdr.
Ł.