O. I minął ponad tydzień od ostatniego wpisu.
Czas leci bardzo szybko. Umyka.
A ja dzisiaj z refleksją na temat zaangażowania i rzeczywistości.
Bo tak sobie pomyślałem. Jest rzeczywistość (skomplikowana, składa się z wielu czynników, wpływów, osób, sytuacji) i jestem JA (prostak, w sensie prosta konstrukcja, raczej wszystko kontrolowane).
I teraz tak - jeśli rzeczywistość nie układa się po naszej myśli, coś się dzieje, zmienia, to zwykle się frustrujemy. Nawet bardzo. Czasem nawet złościmy, wkurzamy, "rzucamy mięsem"...
A ja mam taką radę: " Zostaw jak jest". Bo o ile prościej jest odpuszczać. Oczywiście nie zawsze. Bo są rzeczy, sprawy, osoby, na których nam zależy najbardziej na świecie. Ale są też błahe i liche tematy. A nawet w przypadku tych pierwszych. Wydaje mi się, że zamiast zalewać sobie mózg kortyzolem i stresować, warto odpuścić. Powiedzieć sobie "Nie chcą mnie, to nie. Nie będę się narzucał". Dlaczego tak uważam? Bo to mądra strategia. Skąd to wiem? Bo dzisiaj przynajmniej 5 razy uratowała mój spokój. Równowagę.
Oczywiście mogłem się pieklic i denerwować, ale co by mi to dało? Pewnie nic.
Więc powiedziałem sobie pod nosem "Łukasz, odpuść" i żyłem dalej. Z uśmiechem.
Oczywiście - odpuszczenie jednego tematu przychodzi łatwiej, drugiego trudniej. Ale serio - coś nie wychodzi, rzeczywistość daje znać, że to sensu nie ma, czujesz się nie na miejscu? Odpuść i idź tam gdzie czujesz się lepiej.
Gdzie słyszysz śpiew - tam wchodź.
Tam ludzie serca mają.
Źli ludzie - wierzaj mi -
Ci nigdy nie śpiewają.
Tak pisał Goethe (chyba, bo źródła różnie podają, ale taki wpis miałem w pamiętniku z klasy 4 SP)
Ł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz