środa, 10 stycznia 2024

1/50

 ... Trach. 1/50 roku za nami. Leci. Leci zdecydowanie za szybko. 

Dawno nie pisane, bo... Nie ma kiedy myśli zebrać. 

Ale mam 7,5min na refleksje. Miałem siedzieć i patrzeć w sufit. Ale napiszę. 

Gdzieś tam ostatnio przeczytałem, że piszemy jak jest gorzej. Prawda. Nie nowa. Zawsze jak jest gorzej, to łatwiej pisać, bo jest o czym. W sensie ludzi bardziej interesują trudne tematy niż lukier.  Zresztą pisanie oczyszcza. To jest wentyl bezpieczeństwa. 

Dlaczego piszę dzisiaj? Wczoraj rozmawiałem dosyć długo. Na trudne tematy. Bardzo trudne. No i co? Nie jest dobrze. Żeby nie powiedzieć, że jest całkiem źle. 

Pogubienie, brak sprawczości, poczucie, że się jest pomijanym, brak satysfakcji, finalnie - chyba sensu. To jest diagnoza.

A z czego to się bierze? Z braku wiary w siebie chyba. Kiedyś zaprojektowałem sobie pewien mechanizm. Mianowicie miałem problem (dalej go mam, tylko inaczej ułożony), że nie wierzyłem w siebie. W zasadzie nikt we mnie nie wierzył. Totalnie. Więc stwierdziłem "Skoro nikt we mnie nie wierzy, znajdę jedna osobę, która uwierzy". Od słowa do czynu. Wybrałem siebie. I w 99% przypadków się to sprawdza. " Kto, jak nie ja" I ciśniemy temat. Ale w 1% bardzo się nie sprawdza, bo jak nie wierzę w siebie ja, to nie ma już nic. 

Po co to piszę? Bo muszę to zrzucić. Ten jeden procent u mnie jest zaparkowany w konkretnym miejscu. I go stamtąd nie wyciągam. 

To resume wniosków z rozmowy porannej. 


Aha - jeden wniosek jeszcze. Relacje są tak zajebiście potrzebne, że nie zdajecie sobie sprawy. Prawdziwe relacje. Więc mam dla was sugestie. Otaczajcie się ludźmi szczerymi, prawdziwymi, takimi dla których też jesteście ważni. Będzie łatwiej, bo zawsze będzie można znaleźć punkt podparcia. 


Wczoraj był bogaty dzień w zdarzenia, ale nie będę o tym pisał. 

Przypomniałem sobie jeszcze jeden życiowy life hack, który daje energię. Przytulanie. 

O ważności bliskości już kiedyś pisałem. Przytulanie jest jednym z jej fizycznych przejawów. Przytulanie pozwala nam przekazać energię. Poczuć się. Po prostu. Raz że jesteś, dwa że jest ktoś drugi. Tu nie ma podtekstu seksualnego. I wiesz co? Nigdy w życiu nie zapomnę pewnej Kasi, niewielkiej blondynki, która przytulała mnie zawsze. Zawsze jak mnie mijała, tylko to dawno było, jeszcze jak studiowałem. To była tak miła osoba, że drugiej takiej nie znajdziecie. W sumie to nawet nie wiem co u niej.... 

A potęgą przytulania bierze się z łona matki. Tam przytulamy samych siebie. Dlatego później ta "ciasnota" daje nam poczucie wyjątkowego bezpieczeństwa. Tylko trzeba uważać, bo nie każdy to lubi, nie każdy sobie życzy. 


O i tak. Nie wiem o czym to jest post. 

Ale życzę Ci najlepszego dnia tego roku. I zaczynam kolejny swój. 


Ł. 

Brak komentarzy: