wtorek, 27 października 2009

...wykład otwarty...

...zastanawialiście się kiedyś, jak to jest prowadzić wykład otwarty?

...uczestniczyliście kiedyś w jakimś wykładzie otwartym?

...nudziliście się?

Masakra... ja właśnie skończyłem swoją część prelekcji... ok 45 minut gadania o sprawach trochę lakonicznie... trochę mało dokładnie... bo jak w 45 minut (i to jeszcze z opcją, że w połowie powiedzieli mi, że już mam kończyć...) opowiedzieć o tym o co mnie poprosili? Mało czasu Wam powiem... mało szczególnie, że jeśli zaczyna się mówić, to do głowy przychodzi więcej niż się początkowo planowało... a jak się jeszcze doda pytania od publiczności... to już wogóle nie ma na nic czasu ;)
Rada dla prelegentów: nigdy nie przygotowuj sobie prelekcji dokładnie na ten czas, który dostajesz... zrób ją krótszą ;) - albo wtedy akurat zajmiesz tyle co powinieneś... albo ucieszysz słuchających tym, że krócej powiesz ;)

40 minut to mało... chociaż jak startowałem to mi się wydawało, że dużo :P

ale już jestem po... i całe w sumie szczęście, bo tak trochę stresujące jest przemawianie do ok. 50 - 60 osób... ale co tam - trzeba całe życie się uczyć:D

Teraz czekam aż skończy Olek i zadanie praktyczne... i później ewentualna dyskusja i do domu :)

a w domu żona łóżko przygotowała - więc spać będziemy ;) bo mamy nowe:D

w sumie to tak nawet nawet mi się podobało to wystąpienie ;)

pozdrawiam,
Ł.

Brak komentarzy: