niedziela, 4 maja 2008

...o tym co teraz...

...teraz o tym co teraz...

...teraz jest sprawa prosta - boję się życia...
...raz (a tak naprawdę nie pierwszy już raz) mnie kopnęło... na własne życzenia... i teraz pojawia się pytanie, czy warto się angażować i zostać zranionym? czy lepiej wmawiać sobie, że świat jest piękny jak się żyje tylko dla siebie... albo jeszcze lepiej wkręcić sobie, że żyje się dla kogoś kto jest bardzo daleko... albo samemu uciec daleko... albo zaszyć się... w sobie oczywiście bo tam najwygodniej...

Jak długo trzeba czekać, żeby zacząć znowu stawiać wszystko na jedną szalkę - żeby żyć pełnią, a przeszłość zostawić w tyle i niepamięci... chociaż może nie niepamięci, ale jako wspomnienie... i to najlepiej tylko dobre chwile... nie porównywać, nie starać się za bardzo, nie pokazywać, że nam zależy, nie wpadać w euforię, patrzeć realistycznie, zawsze zostawiać margines błędu... widzieć wszystko... a tak wogóle... to jak tak można? bo ja to chyba nie umiem...

Sam nie wiem czego się po sobie spodziewać - potrafię zmusić się do szybkiej decyzji - na pozór szalonej, śmiałej... a uważam się, za nieśmiałego... potrafię zrobić rzeczy szalone... ale nie potrafię naprawdę puścić wodzy fantazji i zrobić czegoś na tyle szalonego, żeby mieć jasność... przede wszystkim boję się zadawać pytań... a to chyba najprostsza metoda na badanie świata wokół... mimo, że nie zawsze dostajemy odpowiedzi wprost...

Boję się życia - i to jest fakt... i bał się go będę dopóki nie zdam sobie sprawy, że tak naprawdę to ja nim żądzę i to ja odpowiadam za to czy jest git, czy jest rzepa ;)

Może od jutra postawię wszystko na jedną kartę i zagram stawiając cały majątek swojego życia tylko po to, żeby mieć czyste sumienie... a może stchórzę, czy też zajęty czymś zapomnę o tym...

Jestem... postanowienie noworoczne (zrobię sobie dzisiaj kolejny Nowy Rok - J można to i może mi wolno...)... żyję teraźniejszością - przyszłość sama przyjdzie... przeszłość już się nie liczy...


pzdr.
Ł.

PS dzisiaj też była Costa... z N... jak pomyślę o tym co i jak, to może napiszę... ale kontakt z nią ostatnio słaby - a tak naprawdę to chyba mi tego brakuje... ale... no właśnie... ale co?... nadskakiwać nie mogę - nie mam na to siły... ciężkie to jest... zimny drań - taki teraz jestem?

1 komentarz:

Lesio pisze...

Nie ma "niemoge", możesz wszystko tylko nie wszystko musisz dalej chcieć.
pozdro Lesio