niedziela, 4 maja 2008

...kilka refleksji z wczorajszej posiadówki w Costa...

...siedziałem w Costa... delektowałem się jak zwykle znakomitą gorącą czekoladą... jak zawsze z piankami i bitą śmietaną... bo późno już było... zwykle wprowadzam kawę...

...siedziałem sam, bo chciałem pomyśleć, poczytać, pogadać z Alchemikiem i Coelho... tak jak ja to mam w zwyczaju - sam na sam z książką i ulubionym napojem...

...nie wiem dlaczego nagle przyszły refleksje... refleksje nad relacjami, znajomościami, uczuciami...
Może to sprawa Grześka - człowieka, z którym mieszkam już masę czasu... to on powiedział, że zakochuje się od razu... to on zapytał czy się zakochałem... to on stwierdził to co stwierdził (a o czym jeszcze nie napiszę... a może już wielokrotnie napisałem...)...

...a sprawa dotyczy tego, w jaki sposób wybieramy osoby do bliższego poznania... a dokładniej czy faktycznie można się zakochać w ułamku sekundy... od pierwszego wejrzenia...

Ja obstaje przy tym, że nie - faktycznie... ułamek sekundy ok, ale nie pierwsze wejrzenie... a przynajmniej nie zawsze...
Faktycznie to, żeby zrozumieć, że się kogoś kocha, czy też nam na kimś bardzo zależy albo, że nie możemy bez kogoś żyć (albo nie chcemy...), czy też to, że jest to ktoś z kim możemy rozmawiać Językiem Świata to kwestia nawet nie wiem czy ułamka - czy nie mniejszej części sekundy...
Patrząc wstecz - dokładnie pamiętam ten moment, kiedy zdałem sobie sprawę, że N stała się dla mnie tak ważna... dokładnie pamiętam tą chwilę, kiedy pomyślałem "To może jest właśnie to..." i tak naprawdę to nie był to moment, o którym zawsze mówiłem, że to się stało... stało się to wcześniej - tak naprawdę zanim ją poznałem...
Ale czy zawsze to się tak odbywa? Wydaje mi się przede wszystkim, że nie często - że tak naprawdę to najczęściej nie zauważamy znaków... albo mylimy ich znaczenie (przypadek N)... albo... albo nie wiem co... w każdym bądź razie - życzę każdemu, żeby zmierzył się z "pierwszym wejrzeniem" (a tak naprawdę ze zdaniem sobie sprawy :P w ułamku sekundy... jest to na swój sposób ciekawe, intrygujące, dodające smaku życiu...)...

Czasem warto się mylić - ale zawsze trzeba próbować... bo co jakby jednak mi wyszło? - czysta radość by była... i świat byłby piękny... a tak - chociaż chwilę miał barwy... mienił się kolorami tęczy i miał sens...

a co jest teraz? - o tym w poście niżej...

pzdr.
Ł.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

mmmm... gorąca czekolada z pianką... pobudza do refleksji i wspomnień... Te powodują, że stajemy się z chwili na chwilę innymi ludźmi, ale wiemy o tym, że nasze serce pozostaje niezmienne... oby tylko nie pozostawalo w miejscu... daj sobie szansę, zakochaj sie... zapomnisz... warto?

pozdr. Kasia