niedziela, 13 kwietnia 2008

13 kwietnia...

...zaczyna się dosyć późno... w właściwie trwa z przerwą na spanie...

Kładę się o 5:30 - bo spać nie mogłem... spać nie mogłem, bo byłem na imprezie...

Wstaję po 12... akurat, żeby się ogarnąć i pójść do Kościoła... gdzie dowiaduję się, że kapłaństwo nie jest nudne... kazanie - w wykonaniu mojego ulubionego księdza luzaka ;)...

Dzień leci szybko - dobrze, bo nie lubię jak się wloką... oznacza to wtedy dużo myślenia...

...od którego i tak nie ucieknę... zawsze dopada mnie wieczór - czyli teraz...

...dalej jestem sam, a dzisiaj stwierdziłem, że genialnie by było mieć kogoś - tak po to, żeby był... żeby można było z nim być, ugotować mu obiad, zaparzyć kawę... nawet posprzeczać się... w tym momencie moje życie jest jałowe... jak długo jeszcze?...

...wczoraj były rozmowy na temat ideałów - okazuje się, że jestem inny... mam inne ideały niż część moich kolegów - kasa to sprawa mocno drugoplanowa... najważniejsze to nie sprzedać siebie (to jestem pokrótce ja)...

...teraz jest siedzenie samemu na mieszkaniu i zastanawianie się dlaczego tak właściwie jest... że sam... że nie ma nikogo...

...ktoś kiedyś mi powiedział - za dużo potrafisz, jesteś niemalże samowystarczalny... więc inni się Ciebie trochę boją... może to i prawda - ale jak to zmienić? udawać takiego co nic nie potrafi? da się tak? może... ale po co grać? nie lepiej być sobą?

no i GreenDay dalej gra... 24h na dobę 7 dni w tygodniu... ciekawe ile jeszcze z tą kapelą wytrzymam... i ile moi współlokatorzy wytrzymają...


idę się utopić... w wannie... w sensie, że kąpać ;)

pzdr.
Ł.

PS. Dzisiaj jest Dzień Pamięci Ofiar Katynia... i Silence Day...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

..."Lepiej nie mówmy nic..." Silence Day... A z GreenDay wytrzymasz poki nie znajdziesz czegos nowego do sluchania, i znowu bedzie mania...:) (ale mi sie zrymowalo:P)