poniedziałek, 18 czerwca 2007

...dziecko...

...usłyszałem ostatnio pytanie... "Czy chciałbyś już mieć dziecko?"... i po chwili zastanowienia stwierdziłem, że tak naprawdę, to tak... Nie wiem czemu - to by wymagało ode mnie totalnej zmiany w życiu - inny styl, zaczęcie planowania, w jakiś sposób musiał bym ogarnąć siebie i to co się wokół mnie dzieje...
Ale chyba właśnie tego chce... potrzeba mi czegoś pewnego... czegoś dla czego będę mógł się poświęcić...
...nie wiem co decyduje o dojrzałości... ale mi się wydaje, że już pewien level osiągnąłem... i jest on wystarczający, żeby być odpowiedzialnym za kogoś...
Co mnie najbardziej martwi, to to, że nie jestem - póki co - w stanie zapewnić pełnego utrzymania... a przynajmniej mam takie wrażenie...

no i oczywiście potomek póki co pozostanie w sferze marzeń... bo przecież nie znajdę go w kapuście... ;) (czyli przydało by się mieć jakąś "mamę" ;) )

pzdr.
Ł.

2 komentarze:

Natalia pisze...

No w kapuście to go może nie znajdziesz ale może jakiś bocian Ci go przyniesie ;)

Wiem, że kasa w życiu jest ważna ale moim zdaniem najwazniejsze jest to, żeby takie maleństwo wyrastało w otoczeniu pełnym miłości bo co z tego że masz kase jak nie ma tego, dzięki Ty Ona i Ono będziecie czuli się razem dobrze, będziecie stanowili pewną jedność... można sie ze mną nie zgodzić ale uważam, że kasa w tym przypadku nie jest taka ważna, a na tyle na ile jest potrzebna to chyba jest a gdyby co to nie wierzę że nie byłbyś w stanie zapewnić mu takiego utrzymania jakbyś tylko chciał :)

bisek pisze...

...wiesz... nie chcę kasą zastąpić miłości... zresztą nie potrafiłbym tak...
kwestia jest tego, że w tym momencie naprawdę nie wyobrażam sobie jakbym miał połączyć koniec z końcem... utrzymując rodzinę...
wierzę, że jakbym się uparł, to by mi się udało... ale nie mam pewności... i tego się boję...