poniedziałek, 20 maja 2024

No nie tak...

 ... miało być. 

Miałem być miły, dobry, taki jak podusia. Mięciutki. Nawet jak dzisiaj wstałem i wiedziałem, że rzeczywistość jest inna, to stwierdziłem, że wyciągnę z tego dnia maksimum. Oddam krew (ah ta moja potrzeba czucia się potrzebnym!), coś tam popracuje. Rano nawet syrop z czarnego bzu zrobiłem. Tak po prostu. 

Ale musiałem. Jak zawsze. Musiałem pokazać siebie. Swój żal. A nie. Nie żal. To jest tęsknota. Swoją tęsknotę za tym co było, do czego tak bardzo przywykłem przez ostatnie miesiące czy tygodnie. A teraz - wydaje mi się, że wszystko straciłem. 

Przepraszam. Przepraszam, że sprawiam przykrość. 

Może to nie ja. Ale to co siedzi w mojej głowie. A może to to, że czuję że czas upływa. A może czuję się chwilą, może znaczącą ale zaledwie chwila w czyimś życiu. 

Wiem, że nic nie mam do zaoferowania. Ale ten poniedziałek miał jeszcze nie nadejść. Albo nigdy miał nie nadejść. 

Dla jednych szczęście, dla drugich - przeformatowanie. Bo nie mogę powiedzieć, że jestem nieszczęśliwy. Tylko troszkę, tyci tyci mi przykro. 

Poza tym - liczę na to, że będzie to czas ultra efektywności. O ile kulą śniegową nie zmiecie mi wszystkiego. Jak to zwykle bywa... A coś czuje, że G może nie wypalić... To byłby dramat. A może ja faktycznie nic nie potrafię. I powinienem się z tym pogodzić. 


Cóż. Życie. 

Ł. 



3 komentarze:

Anonimowy pisze...

każdy z nas ma coś do zaoferowania! każdy coś znaczy! nakrzyczałabym na Ciebie za tych kilka słów co tu czytam w różnych postach… rozumiem, że możesz tak czuć ale kopa w tyłek byś dostał i może coś by dotarło do głowy 😅 k.

bisek pisze...

To ja chyba zaglądne po tego kopa ;)

Anonimowy pisze...

no ja myślę! k.