środa, 25 marca 2009

...masaysko...

...zainspirowany Masayem postanowiłem coś napisać:D

po pierwsze - wczoraj wydrukowałem pracę mgr - więc wkrótce obrona - ale to pikuś ;)

po drugie - Masay mądre rzeczy pisze u siebie na blogu... Rzekłbym, że odnośnie planowania to zawsze wiedziałem, że z nim coś nie tak jest :P że nie do końca jest potrzebne, a już na pewno, że nie jest jedyną ważną i istotną sprawą - że życie dniem, chwytanie chwili i tp jest również ważne... a właściwie to ważniejsze - bo spontaniczność pozwala żyć ;)

Zen... no cóż ciekawe z czym to się je i jak to działa - będę musiał się tematowi przyglądnąć... Masayu masz może "zen z krwi i kości"?:> bo w księgarniach niedostępna.... ;) a bym poczytał sobie ;)...

Odnośnie piwa i pogadania w cztery oczy uszy i takie tam... to jak najbardziej czekam na Ciebie w Rzeszowie - wezmę sobie specjalnie wolne... zresztą - wiesz jak jest ;)

a tak poza tym, to sobie żyję ;)

pełnią raczej... niż marnie ;)

pozdrawiam i ściskam ;)

Ł.

PS i kc

Brak komentarzy: