wtorek, 28 października 2008

...pytajniki...

....w życiu mamy ich wiele - jedne mniejsze, inne większe...

...wiele z nich pozostaje nierozwianych - z niektórymi boimy się walczyć... niektóre ignorujemy, a o inne pytamy.... i albo mamy odpowiedź albo nie...

Pojawia się pytanie [sic! kolejny pytajnik:P] co właściwie robić z każdym jednym pytajnikiem? jaka jest najlepsza droga postępowania z takim delikwentem...

Zastanawiałem się nad tym długo - bo to chyba temat ważny jest... i kształtuje osobowość... zresztą jak 90% zastanawiań się :P

Moja recepta - warto pytać - czasem by uzyskać odpowiedź, czasem by mieć spokój, że się pytało zanim się coś popsuło.... warto pytać o cenę maszynki do golenia, o różnicę między jednym paliwem a drugim, o cenę piwa w barze, o uczucia, myśli zdanie innych... warto pytać o wszystko... a w sumie najczęściej należałoby pytać o [to jest wymyślone pod wpływem chwili - właśnie jak to piszę] pomoc - zarówno czy pomóc, czy też ktoś nam pomoże... warto bo będziemy wiedzieć na czym stoimy.... a nie domyślać się jak i co było...

A czy niezadane pytajniki mają wpływ na przyszłość? - nie wiem... ale pewnie tak - jedne większy inne mniejszy... ale jakiś wpływ zawsze pewnie będzie... (i nie wiem czy dobry czy zły... o tym może kiedyś...)

A ja sobie żyję całkiem wygodnie - w świecie, który mnie otacza... a dlaczego zapytacie :P [mówiłem, że pytajniki są wszędzie... nawet za rogiem:P]... a dlatego, że mam kogo kochać i dla Kogo żyć... mało tego - czuję, że jestem kochany i że również jakiś sens nadaję życiu osoby kochanej ;) - a przynajmniej się łudzę o to... [pisane o 15:50]... już się nie łudzę - wiem to na pewno ;) [pisane o 15:54] [i czy nie warto pytać?:> żeby usłyszeć takie potwierdzenia?:>]

pozdrawiam wszystkich, którym się chce to czytać:P

Ł.

Brak komentarzy: