I znowu wczoraj minął mi kolejny rok życia... wypadałoby napisać podsumowanie jakieś - co na plus, co na minus... co w tym roku było dobre, a czego mi żal... co osiągnąłem, a co straciłem...
Dowiedziałem się parę dni przed urodzinami, że jestem niepoważny... stwierdził to jeden z moich przyjaciół, po tym, jak w środku nocy poszedłem na plażę budować rzeźbę z piasku z koleżanką... on poszedł z nami - ale siedział z boku i nawet nie popatrzył na efekt końcowy - bo to niepoważne...
Jak dla mnie jest dobrze - mogę być tak niepoważny - mało tego - chcę taki być... chcę mieć w sobie dziecko...
A jednocześnie nie odstaję od roli odpowiedzialnych - teraz - opiekun-wychowawca na kolonii... :]
Zmykam na śniadanie...
pzdr.
Ł.
poniedziałek, 21 lipca 2008
niedziela, 13 lipca 2008
Miłość nie pyta o nic, bo kiedy zaczynamy się nad nią zastanawiać, ogarnia nas przerażenie, niewypowiedziany lęk, którego nie sposób nazwać słowami. Może jest to obawa bycia wzgardzonym, odrzuconym, obawa, że pryśnie czar? Może wydaje się to śmieszne, ale właśnie tak się dzieje. Dlatego nie należy stawiać pytań, lecz działać. Trzeba wystawiać się na ryzyko.
Paulo Coelho Na brzegu rzeki Piedry...
pzdr.
Ł.
sobota, 12 lipca 2008
...oddalenie...
...siedzę teraz w Sielpi - jestem wychowawcą kolonijnym - ogólnie jest ok... gdyby nie to, że teraz wolałbym być w innym miejscu...
...a świadomość tego, że jeszcze duuużo czasu przede mną zanim wrócę trochę mnie przeraża...
...tęsknie - dobrze, że chociaż telefony komórkowe istnieją... bo inaczej byłoby całkiem źle...
...tęsknie i to bardzo...
...a z dnia na dzień chyba bardziej...
:*
pzdr.
Ł.
...a świadomość tego, że jeszcze duuużo czasu przede mną zanim wrócę trochę mnie przeraża...
...tęsknie - dobrze, że chociaż telefony komórkowe istnieją... bo inaczej byłoby całkiem źle...
...tęsknie i to bardzo...
...a z dnia na dzień chyba bardziej...
:*
pzdr.
Ł.
środa, 9 lipca 2008
...ranek...
Wstałem dzisiaj o 0519... wydać się to może dziwne - bo nie musiałem... ale to genialnie koresponduje z wczorajszym postem (czy może przedwczorajszym...)...
Nie miałem nic specjalnego do zrobienia - to dodaje dziwności mojemu poczynieniu...
Ale rano człowiek jest bardziej kreatywny - tak mi się przynajmniej wydaje...
pzdr.
Ł.
Nie miałem nic specjalnego do zrobienia - to dodaje dziwności mojemu poczynieniu...
Ale rano człowiek jest bardziej kreatywny - tak mi się przynajmniej wydaje...
pzdr.
Ł.
wtorek, 8 lipca 2008
dziwność
...jestem dziwny...
taaaak.... zdecydowanie - jak ktoś jest dziwny, to na pewno to jestem ja...
pzdr.
Ł.
taaaak.... zdecydowanie - jak ktoś jest dziwny, to na pewno to jestem ja...
pzdr.
Ł.
czwartek, 3 lipca 2008
...no cóż...
... nie wiem czemu - ale coraz bardziej wydaje mi się, że jestem w stanie ogarnąć swoje życie...
Chodzi tu o kontekst - nie o poszczególne sprawy... kontekst, czyli zaczynam widzieć sens tego co robię, mam dla kogo, mam po co... mogę się starać... już nie tylko dla siebie - teraz dla innych...
Teraz jest lepsze od Kiedyś... i za to lubię teraz... przede wszystkim ;)
pzdr.
Ł.
Chodzi tu o kontekst - nie o poszczególne sprawy... kontekst, czyli zaczynam widzieć sens tego co robię, mam dla kogo, mam po co... mogę się starać... już nie tylko dla siebie - teraz dla innych...
Teraz jest lepsze od Kiedyś... i za to lubię teraz... przede wszystkim ;)
pzdr.
Ł.
wtorek, 1 lipca 2008
...nowa jakość życia...
...zyskałem nową jakość życia - stało się to naturalnie, z dnia na dzień... niepostrzeżenie... ale całokształt zmierza ku dobremu :)... czy właściwie ku lepszemu...
Nie jest łatwo... pewne plany trzeba zweryfikować, dopracować... ale przy odrobinie pomyślności losu będzie tak jak bym chciał...
...będzie... mam nadzieję, że już nie długo ;)
Masay jest w mieście - mimo, że jak go nie ma, to się rzadko kontaktujemy, to dalej jesteśmy tymi samymi świrami... dalej jest tak samo:D i to mnie cieszy bardzo...
...żyję, bo chyba warto ;)
pzdr.
Ł.
Nie jest łatwo... pewne plany trzeba zweryfikować, dopracować... ale przy odrobinie pomyślności losu będzie tak jak bym chciał...
...będzie... mam nadzieję, że już nie długo ;)
Masay jest w mieście - mimo, że jak go nie ma, to się rzadko kontaktujemy, to dalej jesteśmy tymi samymi świrami... dalej jest tak samo:D i to mnie cieszy bardzo...
...żyję, bo chyba warto ;)
pzdr.
Ł.
Subskrybuj:
Posty (Atom)