wtorek, 1 lipca 2008

...nowa jakość życia...

...zyskałem nową jakość życia - stało się to naturalnie, z dnia na dzień... niepostrzeżenie... ale całokształt zmierza ku dobremu :)... czy właściwie ku lepszemu...

Nie jest łatwo... pewne plany trzeba zweryfikować, dopracować... ale przy odrobinie pomyślności losu będzie tak jak bym chciał...

...będzie... mam nadzieję, że już nie długo ;)

Masay jest w mieście - mimo, że jak go nie ma, to się rzadko kontaktujemy, to dalej jesteśmy tymi samymi świrami... dalej jest tak samo:D i to mnie cieszy bardzo...

...żyję, bo chyba warto ;)

pzdr.
Ł.

Brak komentarzy: