...abstrahując od całej rzeczywistości by mi się przydał właśnie detox...
jestem uzależniony :]... i mimo, że radzę sobie z tym jakieś 90% czasu, to pozostaje jeszcze 10% kiedy wpadam w ciąg i jest ciężko...
...ale staram się... staram się z tym skończyć... ale trudno zapomnieć kilka lat swojego życia... czasami się one przypominają... a wtedy boli...
...no i jeszcze fizycznie boli... wszystko...
Ogólnie to pozytyw w moim życiu jest.... gdzieś... przynajmniej się łudzę... kolejny raz mi się pewne sprawy wymykają z rąk... zaczynam mniej ogarniać, nie potrafię pewnych rzeczy wytłumaczyć sobie, innym...
Wiem, że to minie... może jutro, może we wtorek... a może jeszcze dzisiaj...
Ale nie lubię tego... nie lubię świadomości bycia sam...
pzdr.
Ł.
PS - to jest wpis optymistyczny - coby nie było...
niedziela, 18 maja 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz