poniedziałek, 12 listopada 2007

...trochę przemyśleń...

...w pracy siedzę... w sumie tutaj nie ma czasu na myślenie - tutaj się działa...
Ale był weekend - a weekendy to czas, kiedy jest za dużo czasu na myślenie...
Ostatnio stwierdzono u mnie "nietypowość" (zrobiła to osoba dla mnie bardzo ważna...)... a ja sobą samym potwierdzam ją na każdym kroku. Zastanawiacie się pewnie o co chodzi... i już wyjaśniam.
Pierwsza sprawa - kto lubi piątkowe wieczory? - pewnie większość z Was... a ja nie... a dlaczego, bo wtedy zaczynam odczuwać straszną samotność - często siedzę sam na mieszkaniu i nie mam co robić, wtedy dopada mnie straszny strach... strach przed tym, że może się tak popieprzyć, że będę sam do końca życia... a wtedy nic nie będzie miało sensu... no może prawie nic... bo po co mi pieniądze, dom czy sukcesy, jak nie będzie z kim tego dzielić... po co kasa jak nie będzie na kogo jej wydać... po prostu będę istniał bez większego celu... (bo dla mnie zaspokojenie łaknienia i pragnienia to jest za mało).
Moja nietypowość ujawnia się jeszcze w tym, że lubię poniedziałki... szczególnie jak spadnie śnieg... jak mi auto zasypie... lubię śnieg tak w ogóle - jest biały czysty i przykrywa szarość późnej jesieni... zakrywa brudy...
Poza tym jestem uparty w niektórych sprawach - są aspekty mojego życia, gdzie ktoś inny by machnął ręka, powiedział: "Na co mi to, po co się tak starać, może czas tracić..."... a ja będę uparcie twierdził, że może jakoś się wszystko poukłada, że może wyjdę na swoje... Nie wiem na ile będę miał siłę na to... ale póki co się nie poddaję...

Na razie to tyle... bo trochę jeszcze trzeba popracować ;)

pzdr.
Ł.

PS aha... zauważyłem powracający do mnie wieczny optymizm - cieszę się z niego bardzo i witam z radością... z radością małego dziecka...

Brak komentarzy: