czwartek, 16 sierpnia 2007

...chyba szczęśliwy...

...dzisiaj mnie naszło na przemyślenia... a może to wczoraj było? - nie ważne kiedy, ważne, że wogóle... ;)

Przemyślenia dotyczyły stwierdzenia, które usłyszałem gdzieś w tv, czy w radio... a może gdzieś na ulicy... ale nie pierwszy raz - słyszałem je już od osób przypadkowych... i całkiem nieprzypadkowych, a nawet mi bliskich... chodzi o stwierdzenie "jestem chyba szczęśliwy..."...
Co mnie zastanowiło, to to, czy można nie być pewnym tego, czy jest się szczęśliwym... zawsze bycie szczęśliwym postrzegałem jednoznacznie - albo się jest albo nie... a jak ani ani, to znaczy, że nie jest się zimnym ani gorącym, czyli do niczego... a tak serio - to jak ktoś mówi, że chyba jest szczęśliwy to tak naprawdę chyba nie jest, tylko chciałby bardzo albo chce stwarzać pozory, żeby inni na siłę czasem go nie chcieli uszczęśliwiać...
Także stanowczo mówię NIE dla chyba szczęśliwców - określcie się na pewno... a jak wychodzi Wam, że jednak nie - to nie dawajcie się i sięgnijcie po szczęście... na pewno jest w zasięgu Waszych rąk... tylko się przed nim niepotrzebnie bronicie...

A przy okazji - czy ja jestem szczęśliwy? - Chyba tak :P <żarcik>

Wydaje mi się, że jestem... w najgorszym przypadku teraz... wiadomo - nie w każdym miejscu mojego życia jest różowo, ale ogólnie nie ma co narzekać...

pzdr.
Ł.

Brak komentarzy: