piątek, 1 czerwca 2007

...strach...

tak, właśnie tak... odczuwam strach... strach przed życiem, przed ryzykiem (może mniej)... przed ważnymi decyzjami... ale najbardziej chyba przed szczerą rozmową z tymi, na których mi zależy... boję się... że pójdzie coś źle... że ich urażę... że ich stracę... tak - najbardziej boję się, że stracę tych na których mi zależy... czasem nawet bardzo...

Ale z drugiej strony chyba nie można mieć wszystkiego - jak to mówią? - "albo rybka albo akwarium"?... a powiedzcie mi, dlaczego nie można mieć rybki w akwarium? - ja bym tak wolał... a tutaj czasem trzeba komuś powiedzieć, żeby "wystawił nam rachunek za przyjaźń" (parafrazując mocno happysad'a) i się z nim rozstać...
- dlaczego?
- bo tak ma być lepiej... dla Ciebie... ale przede wszystkim dla tego kogoś... tak - wierzę, że tak właśnie jest, że tak trzeba... i że jakoś to będzie... a może się uda i strach minie?:>

pzdr.

Ł.

PS zauważyłem, że jak jest mi "gorzej" to więcej piszę... postaram się to zmienić... kiedyś... ;)



no i stało się - okazuje się, że daje radę czasem - przynajmniej jeśli chodzi o mówienie tego co chce... trudno to przychodzi... jak cholera... ale ... no właśnie... ale w chwili mówienia wiedziałem, że tym co mówię niszczę współrozmówce i siebie... czy to ma jakiś w ogóle sens? nawet żeby był ukryty? ale czy jest?
Tym co powiedziałem spieprzyłem tylko wszystko... jeśli kiedykolwiek mogłem mieć nadzieję, to teraz ją już pogrzebałem doszczętnie... nawet to, że przyznałem się do błędu nic nie da... ba... nie dało... never be the same again... i nic z tym nie można zrobić... spaliłem jeden z ważniejszych mostów na mojej drodze do szczęścia... szkoda, że zrobiłem to zanim go przekroczyłem... ale cóż... człowiek nie zawsze tryska mądrością... a ja to nawet często głupotą tryskam... ale taki mój urok...

pzdr2

Ł.

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

każdy most można odbudować

bisek pisze...

...kimkolwiek jesteś...

nie każdy most nadaje się do odbudowania... niektóre po prostu trzeba wznieść od podstaw - nowe... nie podnosząc z ruin tych co były...
ale żeby to zrobić, musi być mocne i pewne podłoże... dobre materiały... pewność planów... ich jasność... i... zaangażowanie budowniczych...

pzdr.
Ł.

Anonimowy pisze...

ok może źle się zostało to sformułowane chodziło mi o to, że nawet gdy most zawali się doszczętnie nie oznacza to, że nie można wybudować nowego.
A pomyśl, że np wznosząc nowy most możesz uniknąć popełnienia błędów konstrukcyjnych jeśli takowe się zdarzyły
Skąd zwątpienie które da się wyczuć w napisanych przez Ciebie słowach? Jeśli był to ważny most nie powinieneś mieć chyba wątpliwości co do zaangażowania i dobrego materiału drugiego budowniczego

Basia pisze...

zgadzam sie z Biskiem, czasem trzeba sie zastanowic na jakim podlozu powstaje most, bo wtedy nawet zaangazowanie budowniczych nie pomoze. Poza tym waznosc mostu nie oznacza, ze kazdy budowniczy jest w budowe rownomiernie zaangazowany, I wazna jest jasnosc planow, tak jak napisal Bisek, nie mozna budowac czegos co w mniemaniu kazdego z budowniczych jest czyms innym... Dobry material...to pojecie wzgledne, w zaleznosci od oczekiwan, a jak sa rozbiezne, to lepiej juz wybudowac w innym miejscu, na pewnym podlozu, trwaly!!!!!!! No koniec z tymi metaforami, juz trace cierpliwosc do tej sytuacji i niedlugo zwroce sie juz bezposrednio z komentarzem do konkretnych osob "osoby"!!!!!!

Anonimowy pisze...

Chyba remandal wiesz więcej niż ja więc pewnie masz rację Nie będę więc ciągnąc dalej tych dywagacji Co myślałem zostało napisane Pozdrawiam Powodzenia

bisek pisze...

skąd wątpliwość w moich słowach? - może stąd, że się boję... boję się budować, żeby nie narazić innych na zawalenie się kolejnego mostu... poza tym nie wiem, gdzie zostały (i czy zostały) popełnione błędy konstrukcyjne... a co za tym idzie, nie wiem czy coś powinienem zmieniać... zaangażowanie budowniczych - tutaj myślę, że obojgu zależy... a plany - chyba nie do końca potrafię budować wszystko z planem... znacie moje podejście do planowania ;)

pzdr.
Ł.

pkordys pisze...

to jak juz o tych mostach to o mostach...
na budowe tego mostu kazdy z inzynierow mial inny pomysl, kazdemu na czym innym zalezalo, zaczeliscie z dwoch stron, nie bylo odpowiednio plynnego przeplywu informacji i sie okazalo ze sie konstrukcje minely, poza tym to kazdy z tych mostow mial inny cel...