środa, 27 czerwca 2007

...fantasmagorie...

"...esy floresy fantasmagorie.... niewiele tu po mnie..."
Czasami sie zastanawiam jaka jest moja rola na świecie... po co właściwie żyję...
Nie jestem w stanie określić sam czego chcę... przynajmniej w życiu zawodowym, bo "odnieść sukces" to chyba nie jest cel... a przynajmniej mało sprecyzowany... ja tego nie chwytam...
Jasno określone cele, wyklarowana ścieżka ich osiągnięcia... niekoniecznie łatwa... ale prosta... to jest to czego bym chciał... co pozwoiło by mi się skupić na tym do czego dążę... teraz jestm rozmieniony na milion małych kawałków... ale kiedyś może uda się to poskładać do kupy... może znajdzie się ktoś, kto będzie chciał... będzie potrafił... i się nie zniechęci... i mnie złoży... na swój sposób... a wtedy nie pozostanie nic innego, tylko cieszyć się szczęściem... i żyć... po prostu...

pzdr.
Ł.

Brak komentarzy: