czwartek, 5 kwietnia 2007

... nadzieja ...

... matką głupich... :P
Tak - tak mówią... może to i prawda, ale coś w niej jest... tajemniczego, magicznego... nie wiem... a może coś zupełnie zwykłego... może po prostu tak działa... a działa tak, że mimo, że się już dawno powinno stracić ją [nadzieję]... wszystko jej przeczy i wogóle jest "nie fajnie"... człowiek cały czas wierzy, że się uda, że się coś zmieni, że może jednak...
I tak właśnie mam/miałem [w niektórych sprawach czas przeszły] ja... nie wiem co sobie wyobrażałem... że wrócę to się wszystko zmieni, że problemy znikną, zacznie się sielanka... że będzie się wszystko układało, a świat będzie jak z utopii...
Heh... ale życie takie nie jest... im więcej kłód pod nogi tym ciekawiej... i trudniej jednocześnie... a przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo [przynajmniej mi nikt tak nie mówił]...

Dom... rodzina... życie... praca... nauka... przyszłość... i powiedzcie jak tu żyć bez nadziei:P

Zostałem osadzony w takich realiach, że, żeby się czegoś trzymać, to muszę mieć nadzieję... bo to jest jedyna rzecz, której się mogę trzymać (poza garścią przyjaciół i "przyjaciółek")...

oczywiście dalej jestem optymistą - żeby nie było... (bo takie oskarżenia się pojawiły...;) )
Ale czy potrafił bym teraz iść spokojnie, uśmiechnięty, zadowolony z życia... jak leje i każdy się chowa? - Nie wiem... dawno nie padało ;)


Ł.

3 komentarze:

pkordys pisze...

...ginie ostatnia, często tylko po to, żeby przysporzyć bólu, cierpienia innych takich, ale jak to w nagłówku takim jednym "życie, życie ty ..." trza iść dalej

Anonimowy pisze...

W dalszym ciągu pozostają Bieszczady....

Masay pisze...

A więc to ty, Bisku wywołałeś deszcz parę dni temu, tak?? :] A ja się zastanawiałem czemu się pogoda załamała. I po raz drugi, stwierdzam, że to błąd, że tak długo nie zaglądałem na tego bloga - tu są chyba wszystkie odpowiedzi :D:D

Ale tak wracając do tematu tego posta. Nadzieja jest potrzebna każdemu człowiekowi. Czy tego chce czy nie. Kropka.
Bez niej jesteśmy niczym, IMHO. Z nią jest tak samo jak z marzeniami. Jeśli ich nie ma to jesteśmy w środku puści. W jednym i drugim przypadku stoimy w miejscu w naszym wewnętrznym rozwoju. Nie mając marzeń, nie mamy celu, więc jak mamy się rozwijać? Bez nadziei jest tak samo - jeśli nie wierzymy, że będzie lepiej, że coś się uda to jak mamy iść do przodu i się rozwijać? Nijak...

A jednak, nadzieja nie jest rzeczą bez wad, bez minusów. Nie jest rzeczą idealną... Coś za coś, nie ma nic za darmo... samo życie, nieprawdaż?? Tak jak wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę - nadzieja też boli. I to bardzo... zwłaszcza jeśli jest zawiedziona... A dodatkowo tym bardziej im ważniejszej dla nas osoby lub sprawy dotyczy... Ja osobiście słysząc hasło "nadzieja", mam ochotę się gorzko roześmiać. Tyle razy nadzieja mnie zawiodła... A najbardziej ten ostatni, bardzo ważny dla mnie raz... Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi... Do dziś mnie to boli...
I wydawało by się logicznym zachowanie oparte na zasadzie - coś cię boli, zostaw to... A jednak nie porzucam nadziei - nie miałbym wtedy przeciw wagi dla wszystkich swoich obaw. I tego się trzymam ;)