Jest 15.09. Najbardziej spokojny okres w moim całym roku kalendarzowym. Tak od nastu lat.
Zawsze połowa września to spokój. Spokój. Obawa. Brak bodźców. Czasem refleksja, zawsze dużo spania. Lizę wtedy rany. Nadrabiam to co nadszarpnąłem (z całego roku, ale przede wszystkim z ostatnich dni).
Kim jestem.
Sam pytam siebie.
Bywam na froncie. Można by rzec "najważniejszy". Można by rzec " Każdy go kojarzy". Podobno całkiem spoko gość.
Ktoś mi ostatnio powiedział, że nie zna nikogo, kto by mnie (w branży) nie lubiał. Właśnie dostałem powiadomienie od jednego z bardziej szanowanych przeze mnie ludzi, że jestem wspaniały. W jakimś komentarzu w socialach. Ale prywatnie też dużo tego spłynęło.
To daje siłę.
Dla niektórych mnie już w zasadzie nie ma. Bywam dla nich epizodem, chwilą, łatam pokrywany czas. Taki trochę krawiec. Zaszyję dziurę i już nie jestem potrzebny. Odezwą się (lub nie) przy następnej okazji. Lubię to.
Była taka piosenka o lekarzu dusz. Tak się czasem czuje.
Idzie nowe. Najpierw jednak trzeba posprzątać stare. Obawiam się że będą ofiary. Ale ja postaram się wyjść z tarcza. Zresztą - nie mam biznesu się układać, poddawać, być spolegliwym. Szkoda mi pewnych projektów. Ale one nie były moje, tylko nimi kierowałem. Jak muszą, to niech idą na wióry.
Dzisiaj deszczowo. Śpiąco. Trzeba by wybrać się w Bieszczady.
Ł.
3 komentarze:
Bieszczady to zawsze dobry pomysł. k.
I byłem! Cudownie było!
najlepiej! tęsknię za Bieszczadami. k.
Prześlij komentarz