... więc ja pracuję... ostatnio - w tym semestrze - każdy weekend pracuję...
...dlaczego tak? bo tak mam zajęcia u siebie :P
Wizja trochę straszna... ale już nawykłem - dam radę ;)
Najgorzej jest tak jak dzisiaj - miało być do 11, jest do 18:30... dlaczego? bo inni chorują i zastępstwa są...
No ale nic to - damy radę... bo kto jak nie my...
Czasem się zastanawiam, czy nie lepsza by była praca fizyczna - ona sprawia mi radość... też mi sprawia...
Bo to co teraz robię nie rzadko wiąże się z satysfakcją, często daje mi zadowolenie... ale na jak długo? Kiedy się wypalę? Znam ludzi, którzy już nie mogą - mają dosyć dydaktyki, mają dosyć tego typu pracy... a ja? - póki co mi się podoba ;)
Ale swoją drogą - na alternatywy trzeba mieć oczy otwarte ;) - bo a nuż się coś trafi ciekawego również...
pozdrawiam,
Ł.
sobota, 27 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
No cóż, z tej perspektywy nie patrzyłam na studia :) myślałam że studenci to są Ci "udręczeni" :P czyli praca wykładowcy na wyższej uczelni jest pracą niewdzięczną ;) postaram się nie zadawać na kolejnych zajęciach za wielu pytań :P
A to jak widzę to po "swojej stronie". Ja się bardzo cieszę, że mogę w końcu pouczyć się ciekawych i przyjemnych dla mnie rzeczy. Mam ogromną satysfakcję jak robię coś pierwszy raz i mi się efekt końcowy podoba, a grafika 3D zrobiła na mnie duże wrażenie, gdybym tylko miała o niej więcej wiedzy... bo puki co, idzie jak przysłowiowa "krew z nosa" ;)
Pozdrawiam!
Aha.. i "twardym trzeba być, nie miętkim" :P
Prześlij komentarz