sobota, 11 października 2008

...wczorajsze (nie)planowanie...

...wczorajszy dzień był świetnie zaplanowany...

...niemalże do każdej minuty - bo to jedyny dzień w tygodniu dla mnie wolny...

...zaplanowany tak, żeby jak najwięcej czasu (którego i tak spędzamy razem wiele) spędzić razem...

...jednocześnie, żeby nie było, że nie pomagam w domu... był zaplanowany i dom...

...był... było... ale się nie zrealizował cały misterny plan - nawet wieczorem plan się zepsuł, przez kocyk...

...a dlaczego się nie zrealizował? - bo ktoś/coś tego nie chciało... widocznie tak miało być...

...troszkę zły na siebie (chyba)... spędziłem ten dzień poddenerwowany... później spokojny... ale i tak z delikatnym żalem...

...było miło - nie powiem, ale nie tak jak miało być...

...dobrze, że mam Ciebie... to mam z kim posiedzieć w dzień (nie)planowany.... :*

KC

pzdr.
Ł.

1 komentarz:

Kaja Wicik pisze...

nie lubię planować bo zazwyczja moje palny nie wychodzą... plany wogóle mają to do siebie, że jak nam nie wyjda to jest nam potem z tym źle... ale dobrze mieć właśnie z kim posiedzieć nawet jak plany nie wyjdą... jakoś tak radośnie widze pomimo tego (nie)planowania i bardzo dobrze :)