środa, 12 marca 2008

...dzień na uśmiech...

...kolejny dzień wstaje...
...zaczyna się jak zawsze - od tego, że mi się nie chce wstawać, od tego, że trzy razy przestawiam budzik... od kaca moralnego, że budzi się kolejny dzień z zaległościami...
Zaległości to jest coś wpisanego w mój życiorys tak mocno, że chyba się ich nie pozbędę - zawsze się robią, zawsze mnie dręczą... ale dzisiaj je pokonam :)

Jem śniadanie - nie wyszukane... parówki zwykłe... jem i stwierdzam, że dzisiaj będzie dla mnie dzień uśmiechu, światowy niemalże - czyli staram się mieć pozytywne nastawienie do świata i dam radę ;) uśmiech dla wszystkich... bez wyjątku...

I tak zamierzam walczyć z zaległościami i znużeniem ;)

A dlaczego to dzisiaj właśnie? - bo jest środa, bo świeci słońce, bo w piątek jadę do domu, bo... bo życie się rodzi... bo dlaczego nie? (tak chyba łatwiej - niż łazić zmartwiony całymi dniami, nie?:>)


...świr jak zawsze...

pzdr.
Ł.

Brak komentarzy: