...życiowe... bo jakie inne mogłyby się przytrafić... życie mi leci... cały czas nieogarnięte... o czym chyba k0r3k wie najlepiej... bo czasem mu mówię jak nie ogarniam :P...
raz nie ogarniam rodziny, innym razem znajomych... później przyjaciół... a najbardziej kobiet... a bywa, że niczego nie ogarniam... (ostatnio:P)
Ale zaczynam może nawet na prostą wychodzić... postanowienie poprawy mocne - ogarniać wszystko co jest do ogarnięcia... i warte tego niezmiernego wysiłku...
A co jest tego warte? - A kto to do cholery wie... praca? uczelnia? wykształcenie? czy może relacje z innymi?... dam może jakoś radę, i się coś w końcu uda na większą skalę...
Rozeznaję rynek, badam możliwości... coś będzie, tylko nikt nie wie co... nawet ja sam... ale muszę coś zrobić... bo głupio nie zostawić po sobie nic...
Szukam wsparcia... szukam kogoś/czegoś, dla kogo/czego będę się mógł spalać... bo ostatnio usłyszałem, że jestem altruistą...
Egoizm... ponoć tego powinienem zaznać - w sensie, że zaoferować światu... myślenia bardziej o sobie, a nie o innych... a przede wszystkim nie obwiniać się... o to, że coś nie wyszło, że coś się stało, że coś nie tak...
Ale egoizm? - Czy mnie to czasem nie zabije? Tak nie dawać się innym... nie poświęcać dla idei? Chyba jestem podobny do swojego Taty... on praktycznie zawsze robił coś dla innych... robił też dla siebie... ale myślał głównie o tym, żeby nie zawieść tych, którzy są mu w pewien sposób bliscy... Cały bajer polega na tym, że cokolwiek zrobimy, to nie uda nam się zadowolić wszystkich... zawsze ktoś poczuje się skrzywdzony...
I takie błędne koło się robi... miało być o zakrętach - a jest o łukach... ;)
Następny rozdział w życiu: "Bisek Budowniczy"... (może przy tym odpocznę :P i nabiorę ochoty do pracy...)
pzdr.
Ł.
raz nie ogarniam rodziny, innym razem znajomych... później przyjaciół... a najbardziej kobiet... a bywa, że niczego nie ogarniam... (ostatnio:P)
Ale zaczynam może nawet na prostą wychodzić... postanowienie poprawy mocne - ogarniać wszystko co jest do ogarnięcia... i warte tego niezmiernego wysiłku...
A co jest tego warte? - A kto to do cholery wie... praca? uczelnia? wykształcenie? czy może relacje z innymi?... dam może jakoś radę, i się coś w końcu uda na większą skalę...
Rozeznaję rynek, badam możliwości... coś będzie, tylko nikt nie wie co... nawet ja sam... ale muszę coś zrobić... bo głupio nie zostawić po sobie nic...
Szukam wsparcia... szukam kogoś/czegoś, dla kogo/czego będę się mógł spalać... bo ostatnio usłyszałem, że jestem altruistą...
Egoizm... ponoć tego powinienem zaznać - w sensie, że zaoferować światu... myślenia bardziej o sobie, a nie o innych... a przede wszystkim nie obwiniać się... o to, że coś nie wyszło, że coś się stało, że coś nie tak...
Ale egoizm? - Czy mnie to czasem nie zabije? Tak nie dawać się innym... nie poświęcać dla idei? Chyba jestem podobny do swojego Taty... on praktycznie zawsze robił coś dla innych... robił też dla siebie... ale myślał głównie o tym, żeby nie zawieść tych, którzy są mu w pewien sposób bliscy... Cały bajer polega na tym, że cokolwiek zrobimy, to nie uda nam się zadowolić wszystkich... zawsze ktoś poczuje się skrzywdzony...
I takie błędne koło się robi... miało być o zakrętach - a jest o łukach... ;)
Następny rozdział w życiu: "Bisek Budowniczy"... (może przy tym odpocznę :P i nabiorę ochoty do pracy...)
pzdr.
Ł.
1 komentarz:
tia, wracają stare tematy - egoizmu i altruizmu...
Nie wiem czy jestem w stanie napisać ci coś więcej niż rozmawialiśmy swego czasu... Moim zdaniem trochę egoizmu by ci się przydało... bo czysty altruizm to trochę tak jakby mieć prawą rękę a nie mieć lewej... Robiąc coś tylko dla innych, nawet jeśli daje ci to ogromną radość, zapomnienie o codziennych problemach etc. to wypala cię dość mocno. I może pewnego dnia poczujesz się zmęczony i wypalony do końca i stwierdzisz, że przez cały ten czas nie zrobiłeś nic dla siebie, nie zadbałeś o coś małego co mogło by dać ci niezmierną radochę, bo byłeś zajęty robieniem czegoś dla innych i "ustępowaniem miejsca". Wiem, że to dość twardo brzmi ale wiesz dobrze, że czasem uważam (i mówię ci o tym;)), że powinieneś być bardziej asertywny i nie dawać sobie wchodzić innym na głowę (mnie też, bo pewnie nieraz ci na tą głowę wszedłem :P)
Zmierzając do końca - nie możesz stracić nic ze swojego altruizmu i chęci pomocy innym bo to jest genialne, ale musisz mieć też trochę egoizmu, który może dać ci swego rodzaju "zdrowy ogląd sytuacji"...
Wiesz... tylko problem leży w tym, że egoizmu nie da się nauczyć ot tak sobie... Nie napisano do tego jeszcze żadnego podręczniku (choć ja nad takim powoli pracuję ;)), więc jeśli chcesz to mogę ci udzielić darmowych korepetycji ;)
Pzdr
M
Prześlij komentarz