Postanowiłem wrócić do tematu techniki, technologi i temu podobnych spraw...
Na przestrzeni ostatnich paru tygodni poczyniłem pewne obserwacje - związane z wykorzystaniem techniki do komunikacji...
Zwykło się mówić, że "nowoczesność" bardzo sprzyja komunikacji i ją ułatwia... Ale czy tak jest naprawdę...?
Każdy dzieciak wie, jak łatwo jest zadzwonić z dowolnego miejsca (byle był zasięg) do kogoś za pomocą telefonu komórkowego... albo wysłać sms'a... jak łatwo i szybko (i chciało by się dodać przyjemnie) pisze się maila do kogoś na drugim końcu świata - oddalonego o setki kilometrów światłowodu... jak łatwo - używając skype - można zadzwonić do kogoś bliskiego, znajdującego się na drugiej półkuli, nie płacąc za to aż tak wiele, albo wogóle za darmo... jak wielu "nowych" "przyjaciół" można poznać wchodząc codziennie na jakiś chat, rozmawiając i tworząc swego rodzaju społeczność... jak łatwo można znaleźć "miłość" w internecie...
Wogóle wydaje się, że nowinki techniczne bardzo nam ułatwiły tą jakże skomplikowaną czynność jaką jest komunikacja...
Ale czy rzeczywiście?... Wiadomo - na odległość jak najbardziej nam pomaga... jest bezduszna - to fakt - ale daje nam jakieś możliwości, namiastki kontaktu...
Ale - moim skromnym zdaniem (obserwatora świata dzisiejszego) - technika burzy całkowicie komunikację i powoduje to, że ludzie zapominają, jak TO się powinno robić...
Wyobraźcie sobie sytuację, że mieszkacie z kimś... każde z Was ma swój komputer z niezależnym dostępem do Internetu... i co się wtedy dzieje? - zamykacie się w skorupach... we własnym świecie tworzonym z Was samych i cyfrowej przestrzeni... zapominacie jak się rozmawia, a słów używacie tylko do przekazywania informacji, a nie do rozmowy (takiej prawdziwej...)... Mało tego, często bywa, że słów nie używacie wogóle, bo po co, jak można coś napisać...
Wiecie kiedy -w takiej sytuacji - jedna z osób przyjdzie pogadać z drugą? - proste... jak jej łącze przestanie działać... no może jeszcze czasem jak potrzebuje jakąś informację, którą łatwiej przekazać osobiście...
Także śmiało mogę powiedzieć, że z mojego punktu widzenia, technologia zabija powoli (albo nawet szybko) zwykła międzyludzką, pełną emocji i zrozumienia komunikację... Niedługo pozostanie nam klawiatura... a język będzie nam potrzebny tylko do jedzenia...
Kiedyś taka sytuacja nie miała by miejsca... osoby nie mając Internetu rozmawiały ze sobą, po to, żeby się lepiej poczuć, żeby wymienić poglądy, usłyszeć kogoś, czyjś głos...
Takie są moje wnioski po trzech miesiącach siedzenia koło switch'a - najważniejszego urządzenia na tym mieszkaniu... bo ono daje nam Internet...
Ł.
sobota, 24 marca 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Jest dużo prawdy w tym co napisałeś. I teoretycznie się zgadzam z Tobą we wszystkim... Ale praktycznie trochę się jednak muszę nie zgodzić (i to bynajmniej nie dlatego, że nie byłbym sobą :P).
Fakt jest faktem. Internet bardzo często zastępuje nam starą, poczciwą konwersację. Bardzo często - bo człowiek jest z natury bardzo leniwy, a komputer i komunikator upraszcza znacznie kontakt. Poza tym często czujemy się bardziej anonimowi (mamy większą odwagę w wyrażaniu swoich poglądów czy poznawaniu nowych osób niż w zwykłym życiu). Wydaje mi się natomiast, że jednak dla wielu ludzi naszego (i wcześniejszych pokoleń) nie jest to jednak zabójca "zwykłych rozmów i spotkań". Oczywiście, są wyjątki i pewnie jest ich dość dużo... ale powiedz sam - czy wyobrażasz sobie, że komunikator zastąpi ci kiedykolwiek, wspominaną już kiedyś herbatę wieczorem w "Kulinarnym"? Park koło ROSiRu? Spontaniczne nocne wypady? Czy po prostu chęć zobaczenia się w cztery oczy ze znajomymi? Bo ja sobie tego nie wyobrażam (przynajmniej w odniesieniu do siebie :P). Z kolei jednak w czasie kiedy jesteście w Finlandii, Internet jest naprawdę wspaniały bo możemy pogadać, choćby miało to być zamienienie nawet kilku słów. Ale szczerze mówiąc mam już dosyć pisania na GG i wolałbym normalnie pogadać. Po prostu męczy mnie już pisanie :P Poza tym - komunikator bezdusznie ogranicza całe zianie jakie zazwyczaj towarzyszy spotkaniom naszej Trójcy :D
Natomiast spory problem widzę wśród młodszych pokoleń, które mają styczność z netem praktycznie od dziecka. My, wydaje mi się, mieliśmy to szczęście, że za naszego dzieciństwa ta używka nie była tak pospolita. Dziś dzieciaki spędzają masę czasu na necie; na gg; na chatach etc. I to myślę jakoś je warunkuje, że może nie odnajdują się w kontaktach codziennych z innymi, może nie potrafią rozmawiać i słuchać, a jedynie jak mówisz komunikować/informować??
Internet to dobra rzecz, ale nie ma nic idealnego, a nic co dobre nie jest za darmo...
Internet od 21 roku życia!! I tym filozoficzno - społecznym hasłem kończę.
M.
Prześlij komentarz