...zastanawialiście się kiedyś, jak to jest prowadzić wykład otwarty?
...uczestniczyliście kiedyś w jakimś wykładzie otwartym?
...nudziliście się?
Masakra... ja właśnie skończyłem swoją część prelekcji... ok 45 minut gadania o sprawach trochę lakonicznie... trochę mało dokładnie... bo jak w 45 minut (i to jeszcze z opcją, że w połowie powiedzieli mi, że już mam kończyć...) opowiedzieć o tym o co mnie poprosili? Mało czasu Wam powiem... mało szczególnie, że jeśli zaczyna się mówić, to do głowy przychodzi więcej niż się początkowo planowało... a jak się jeszcze doda pytania od publiczności... to już wogóle nie ma na nic czasu ;)
Rada dla prelegentów: nigdy nie przygotowuj sobie prelekcji dokładnie na ten czas, który dostajesz... zrób ją krótszą ;) - albo wtedy akurat zajmiesz tyle co powinieneś... albo ucieszysz słuchających tym, że krócej powiesz ;)
40 minut to mało... chociaż jak startowałem to mi się wydawało, że dużo :P
ale już jestem po... i całe w sumie szczęście, bo tak trochę stresujące jest przemawianie do ok. 50 - 60 osób... ale co tam - trzeba całe życie się uczyć:D
Teraz czekam aż skończy Olek i zadanie praktyczne... i później ewentualna dyskusja i do domu :)
a w domu żona łóżko przygotowała - więc spać będziemy ;) bo mamy nowe:D
w sumie to tak nawet nawet mi się podobało to wystąpienie ;)
pozdrawiam,
Ł.
wtorek, 27 października 2009
wtorek, 20 października 2009
tam ta ram tam... czyli post :)
Heja,
nadszedł kolejny post - będzie standardowo o niczym :P
Pogoda za oknem beznadziejna - zachmurzone, trochę pada i jest takie mokre zimno, jakiego ja nie lubię najbardziej chyba ze wszystkich rodzajów zimna :P chociaż w sumie jak tak siedzę to za oknem mam korytarz mojego wspaniałego miejsca pracy :P
Tak tak - bo ja pracuję teraz w tzw. "akwarium" - kolokwialna nazwa na pokój, w którym obecnie spędzam większość dnia pracy :P krótkie wyjaśnienie - z prawej ściana złożona z okien, z lewej szklane drzwi :P - i jak tu się nie czuć jak w akwarium :P
dzisiaj dzień upływa jakoś tak nawet szybko :P w sumie wiele nie zrobiłem, ale oglądnąłem finalną wersję wizualizacji Parku Papieskiego w Rz, wysłałem parę maili... spostrzegłem idącą w górę cenę ON... i to mnie trochę denerwuje już - nic się na świecie specjalnego nie zmienia - a ropa drożeje... u nas... bo gdzie indziej nie... a dlaczego... bo nasi inteligentni politycy stwierdzili, że zyski z opłaty paliwowej są małe i trzeba ją podnieść... a może by tak trochę pieniędzy wydał na drogi? bo niedługo to już nie będzie po czym jeździć... a poza tym to ja nie wiem jak oni planują budżet - skoro nie wliczają do niego wpływu z podatku od wygranych - a kumulacja w dużym lotku jest średnio 2 razy w miesiącu - a to daje nam duży wpływ do budżetu... to jakaś masakra jest...
koniec wynurzeń polityczno-finansowych... czas na kawę i placka (pieczonego przez moją żonę, a to jest równoważne z tym, że pysznego) imieninowego...
pzdr.
Ł.
nadszedł kolejny post - będzie standardowo o niczym :P
Pogoda za oknem beznadziejna - zachmurzone, trochę pada i jest takie mokre zimno, jakiego ja nie lubię najbardziej chyba ze wszystkich rodzajów zimna :P chociaż w sumie jak tak siedzę to za oknem mam korytarz mojego wspaniałego miejsca pracy :P
Tak tak - bo ja pracuję teraz w tzw. "akwarium" - kolokwialna nazwa na pokój, w którym obecnie spędzam większość dnia pracy :P krótkie wyjaśnienie - z prawej ściana złożona z okien, z lewej szklane drzwi :P - i jak tu się nie czuć jak w akwarium :P
dzisiaj dzień upływa jakoś tak nawet szybko :P w sumie wiele nie zrobiłem, ale oglądnąłem finalną wersję wizualizacji Parku Papieskiego w Rz, wysłałem parę maili... spostrzegłem idącą w górę cenę ON... i to mnie trochę denerwuje już - nic się na świecie specjalnego nie zmienia - a ropa drożeje... u nas... bo gdzie indziej nie... a dlaczego... bo nasi inteligentni politycy stwierdzili, że zyski z opłaty paliwowej są małe i trzeba ją podnieść... a może by tak trochę pieniędzy wydał na drogi? bo niedługo to już nie będzie po czym jeździć... a poza tym to ja nie wiem jak oni planują budżet - skoro nie wliczają do niego wpływu z podatku od wygranych - a kumulacja w dużym lotku jest średnio 2 razy w miesiącu - a to daje nam duży wpływ do budżetu... to jakaś masakra jest...
koniec wynurzeń polityczno-finansowych... czas na kawę i placka (pieczonego przez moją żonę, a to jest równoważne z tym, że pysznego) imieninowego...
pzdr.
Ł.
wtorek, 13 października 2009
...życie...
...dawno nie pisałem - od tych słów ostatnimi czasy zaczynają się wpisy u mnie :P
a dlaczego tak? sam nie wiem :P chyba chwilowo nie mam tematów, o których mógłbym pisać ;)
a tak poza tym to po staremu u mnie - znaczy się oprócz ożenku - bo nie wiem czy już o tym pisałem...
no i postaram się pisać częściej i regularniej...
pzdr.
Ł.
PS właśnie dostałem gratulacje z Kurii Rzeszowskiej za jedną wizualizację ;)
a dlaczego tak? sam nie wiem :P chyba chwilowo nie mam tematów, o których mógłbym pisać ;)
a tak poza tym to po staremu u mnie - znaczy się oprócz ożenku - bo nie wiem czy już o tym pisałem...
no i postaram się pisać częściej i regularniej...
pzdr.
Ł.
PS właśnie dostałem gratulacje z Kurii Rzeszowskiej za jedną wizualizację ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)