Mija właśnie kolejny dzień - właściwie to nawet nie najgorzej mija, wyspany, wprawdzie bez śniadania, ale zadowolony pogoniłem na moment do pracy - zamykam sprawy...
...ale cały czas towarzyszy mi dziwne uczucie... nie wiem z czego to wynika, ale chyba mi czegoś/kogoś brakuje - a może się za bardzo przyzwyczaiłem do tego luzu, który mi towarzyszył w czasie pobytu w Niemczech? Sam nie wiem... a wolałbym wiedzieć...
No i jeszcze jest jedna ważna kwestia - idę na wesele... i wypada mi iść z kimś ;)
...ciężka rozkmina na ten temat trwa...
...rozwiązanie maksymalnie końcem tygodnia...
(zacząłem maniakalnie słuchać GreenDay'a :P)
pozdrawiam,
Ł.
wtorek, 8 kwietnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
No nareszcie cos konkretnego w sprawie pracy sie mozna dowiedziec:) A co do wesela, zgodzi sie, a przynajmniej powinna:P
No nareszcie cos konkretnego w sprawie pracy sie mozna dowiedziec:) A co do wesela, zgodzi sie, a przynajmniej powinna:P
Prześlij komentarz