Tybet. Tak, Wyżyna Tybetańska... kraina nieodgadniona, nie do końca zbadana... kusząca swoimi tajemnicami... "innością" życia, wiary, poglądów... Tybet to jest miejsce na Ziemi, które bardzo chciałbym odwiedzić...
Spytacie dlaczego? Może to ze względu na ową tajemniczość, a może przyciąga mnie tam nauka Buddyzmu, czy też prostota życia w Buddyjskim klasztorze...
Jedno jest pewne... Tybet zawsze był i będzie celem wyprawy moich marzeń...
Właściwie to nie jest opis wyprawy, czy plan podróży - ciężko by było takowe napisać, marząc o Tybecie... Będzie to raczej zbiór luźno związanych wyobrażeń i zagadek dotyczących wyśnionego Tybetu...
Już samo położenie geograficzne Tybetu powoduje u mnie dreszczyk emocji. Dach Świata jak zwykło się mawiać, otoczony najwyższymi górami świata, właściwie nieskażony cywilizacją XXI wieku, przez co owiany mgłą tajemnicy. Podróż w głąb Azji okazuje się zatem, nie tylko podróżą w przestrzeni, ale i w czasie...
Tybet zachęca mnie nie tylko ze względu na swój tajemniczy wizerunek. Interesuje mnie także kultura tamtejszych terenów, ludzie tam mieszkający (którzy są nieprzeciętnie uprzejmi - oczywiście rodowici Tybetańczycy), a przede wszystkim świat mnichów, świątyń, wszechobecnej na co dzień religii i prawdziwej wiary. Pasjonuje mnie ich światopogląd, życie z dala od problemów świata naszego... a jednak tak mocno zakłócone przez rząd Chińskiej Republiki Ludowej...
Tybet byłby dla mnie dobrym miejscem ucieczki od tego co jest tu i teraz, od tego co mnie wiąże i nie pozwala żyć tak jakbym chciał, od tego, co kształtuje nas na podobne sobie postacie - każdy w garniturze pod krawatem, w pogoni za karierą i bogactwem... bogactwem doczesnym...
A Ci ludzie - niby biedni, jednak tylko pozornie - ich bogactwem jest kultura, dorobek, spokój życia i radość... zbliżająca się nirwana...
Tybet wiąże się jeszcze z jedną ważną dla mnie sprawą... z marzeniem o wielkim fotoreportażu... a temat Dachu Świata jest wciąż popularny, dla mnie interesujący... Mimo wielu już publikacji na ten temat, jest on wciąż świeży i każdy może znaleźć dla siebie coś "nowego", niewidocznego dla innych.
Wyobraźcie sobie, że
...stoicie w centrum Lhasy - stolicy Tybetu. Miasto to jest zaliczane do cudów świata, przez całe wieki było siedzibą Dalaj Lamów, celem licznych pielgrzymek... położone na wysokości 3683m. n.p.m. Nad miastem tym góruje wybudowany na wzgórzu Pałac Potala (dziś muzeum, przypominające o wspaniałości niegdysiejszego państwa tybetańskiego) - siedziba Dalaj Lamów - najważniejszy zabytek miasta. Jest to miasto kontrastów - można tam zobaczyć zarówno to co najpiękniejsze, jak i to co najbardziej przerażające w dzisiejszym Tybecie. To tutaj jawnie widać wpływ chińskiego uwspółcześniania Tybetu - plac przed Pałacem Potala dziś został przekształcony w łudząco podobny do placu Tienanmen w Pekinie, zaś tradycyjne miejsce spotkań tutejszych mieszkańców w typowo chińskie centrum handlowe. Obecnie miasto to jest w większości zamieszkiwane przez Chińczyków, dzielnica tybetańska stanowi wydzieloną część ok. 4 procent całej powierzchni tegoż pięknego miasta.
...przechodzicie obok świątyni Jokhang... najważniejszego miejsca modlitw w Tybecie... Wzniesionej ok 700 roku naszej ery. Siedziba złotego posągu Buddy Sakyiamuni, którego twórcą był według podań sam Budda.
Nad miastem górują najważniejsze klasztory Tybetu: Drepung, Sera i Ganden... Drepung - "stos usypany z ziaren ryżu" - pokrywa zbocze pobliskiej góry białymi klasztornymi budynkami. Sera - na dziedzińcu którego spotkać można mnichów w szatach koloru ciemnego wina, poddających się południowej dyspucie... wyrywających się do odpowiedzi, bądź chowających głowy pod szatami ze wstydu spowodowanego niewiedzą... Wreszcie Gendan - "radość" czy też "raj" - siedziba największego tybetańskiego zakonu. Najbardziej zniszczony przez barbarzyńskich czerwonogwardzistów...
Wyobraźcie sobie...
...że przemierzacie niezmierzone przestrzenie tego pięknego płaskowyżu. Na około rozciąga się daleki horyzont łącząc się w nieskończoności z niezmiernie czystym i błękitnym niebem, czasem bielejąc jaskrawością leżącego od wielu lat śniegu na okalających Tybet szczytach Himalajów...
..że przeglądacie się w kryształowych wodach jeziora Yamdrok-tso (zwanego również Jeziorem Skorpiona) - jednego z czterech świętych jezior...
...jadąc starą, zdezelowaną chińską ciężarówką, mijacie pastwiska, na których Tybetańczycy wypasają wielkie jaki... zwierzęta bardzo potężne i pełne nieufności, spoglądające spode łba, grożąc wielkimi rogami...
...spacer do bram jednego z wielu tutejszych klasztorów... spotkanie z tą potężną religią - tak inną od tej do której przywykliśmy za sprawą naszych ojców, jednakże tak bardzo tolerancyjna i otwartą...
Wreszcie wyobraźcie sobie otaczającą Was z każdej strony wolność, która pozwala Wam oddychać pełną piersią rzadkim na tej wysokości powietrzem i delektować się urokiem nieskażonej i niezniszczonej przez okrutnych ludzi przyrody...
Według starego przekazu Tybet powstał w następujący sposób:
"w zamierzchłych czasach, kiedy nad krajem dominowały cudowne śnieżne góry, poniżej kwitły łąki i rosły lasy, a w dole ziemię pokrywał wielki ocean. Wraz z biegiem czasu wody spłynęły do południowego oceanu i wyłonił się ląd. Ziemia zaludniła się, a w lasach szczęśliwie żyły małpy, ptaki i inne zwierzęta. Potem zgodnie z prawem zmian drzewa stawały się coraz rzadsze, a bogini ziemia przybrała nowe oblicze. Następnie każda żywa istota została przypisana miejscu zgodnie z prawem karmana. Niech wszystko trwa jak dawniej i niech panuje dostatek".
A jaki jest Tybet naprawdę?
Na pewno piękny... jednak już niedługo za sprawą polityki Chińskiej Republiki Ludowej może się to odmienić... postępująca wycinka lasów, wydobywanie uranu, walka z tradycyjnym Tybetem... to wszystko może zniszczyć tą piękną i pełną harmonii kulturę...
...zanim to nastąpi, chciałbym doświadczyć wszechogarniającej nirwany na własnej skórze, dotknąć tych ludzi, zachłysnąć się świeżym powietrzem... i uwiecznić to wszystko w fotoreportażu, na kliszy mojego aparatu...
wtorek, 6 marca 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Przeczytałem sobie to jeszcze raz, Bisku i znów muszę powiedzieć, że mam ochotę znaleźć się w magiczny sposób w Tybecie i zobaczyć wszystko własnymi oczami, doświadczyć własnymi odczuciami...
Jak się tak teraz dobrze zastanowię, to ja sam nie mam żadnej wymarzonej podróży jako takiej (chyba :P). Jak byłem młodszy to byłem "marzycielem - podróżnikiem" (i nie tylko "podróżnikiem") pierwszej klasy :D Ale gdzieś wraz z upływającym czasem, gdzieś te wszystkie moje marzenia ginęły w pogoni dnia codziennego. A z drugiej strony życie pokazywało mi, że nie można być całe życie marzycielem, romantykiem etc., bo świat jest brutalny i takie osoby narażone są na duże rozczarowania. Jakoś nie docierało do mnie, że są jednak osoby, które nie wyzbyły się swoich marzeń i zostały wielkimi podróżnikami, wizjonerami, wynalazcami itd.. Dopiero kilka lat temu jakoś na nowo zaczynałem odkrywać tego "starego mnie" - niepoprawnego marzyciela. Ale to już nie jest to samo - za dużo we mnie siedzi racjonalizmu, praktycznego i krytycznego podejścia do życia czy czegoś takiego...
A tobie samego wzięcia udziału w konkursie szczerze gratuluję :]
no, no, ciekawy opis, takie przeniesnie w to magiczne miejsce ;-) taaaaka moc z tego bije - moc spokoju
Prześlij komentarz