Nowy ja.....
Hahhahhahahahhahha
Ł.
Nie da się tego wyrzucić z pamięci.
Pamiętam ten dzień jak dzisiaj, jakby to było przed chwilą.
Wysoka wilgotność, Irlandia, Cork... Wieczór czy właściwie późne popołudnie. Stout w barze, a później kieliszek. Tego się nie robi. Jak się jest uzależnionym, to nie ma, że można. Każda ilość to za dużo, i każda to za mało.
Ile ja bym dał, żeby wtedy nie przekreślić życia. 25 ml, a może 40... Tyle trzeba było, żeby wszystko pogrzebać.
Tylko tyle, albo aż tyle.
Uzależnienie to jest coś z czym się nie da walczyć. Tutaj w ogóle się nie powinno stawać do walki. Powinno się je omijać. Ogromnym łukiem.
Ogromnym.
Mam to szczęście, lub nie, że spotykam różnych ludzi. Jednym bardziej potarganych, innych bardzo ułożonych. Każdy jest jakiś.
Jeden kieliszek. Całe życie.
Halt!
Najgorzej jest. Najgorzej jest jak jesteś głodny, zły, samotny, zmęczony... Najgorzej. Najtrudniej wtedy zadbać o siebie. I coś co kończy Cię, wydaje się być wybawieniem.
I to nie jest tak, że po jakimś czasie można pofolgować. To jest tak, że nie można.
Najgorzej.
Jest.
Nie ma Cię? To może i dobrze.
Trochę jak ze mną. Dzisiaj jestem tu, jutro mnie nie ma. Niektórzy powiedzą "I bardzo dobrze", inni "To już niedługo".
Ale będzie tak długo, jak będzie mi dane...
Poszarpany ten wpis, nie? Szczególnie, że rzadko piszę.
Ł.
PS u mnie w porząsiusiu, jakby się ktoś zastanawiał. Jakby.
Pamiętaj, ten Twój kochany ktoś żyje, codziennie coś przeżywa,
czymś się wzrusza, z czymś mierzy, coś wywołuje uśmiech na jego/jej twarzy,
a coś doprowadza do łez. Dobrze jest wiedzieć co.
Pamiętaj, że jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś. Na zawsze. Nie tylko na wtedy, kiedy Ci jest wygodnie.
Pamiętaj, że to Ty kreujesz rzeczywistość dookoła siebie. Również tą potencjalnie dalszą. Również tą potencjalnie nie Twoją.
Pamiętaj, że słów nie powinno się rzucać na wiatr. Jak jesteś szczery, to przynajmniej rano spojrzenie w lustro nie boli.
Jak żyć w tym świecie?
Po prostu - będąc sobą. Bądź najlepszą wersją siebie. Każdego dnia. Dawaj z siebie wszystko. Ja czasem nawet daję jeszcze więcej. Tak jest... łatwiej? lepiej? efektywniej? Sam nie wiem. Póki co - tylko tak potrafię.
Ł.
PS. tamten weekend... nie był miły i czuły. Był obcy i zaskakujący. Okazuje się, że wszystko się zmieniło. A to niby ja byłem tym złym, co zakłada, że będzie źle. Takie tam. Jbc to ja do nikogo nie mam pretensji. Jbc to ja tylko stwierdzam fakt.
No właśnie. Czas pędzi strasznie.
Dzisiaj jest 28.11. normalna data, nie? A może nie? Może właśnie szczególna.
Czasem pamiętamy naprawdę mało istotne elementy naszej rzeczywistości. Ten moment. Układ wszystkiego, światło, kolory. I w miarę nie głośne "Jesteś za blisko". Dokładnie rok temu. 28.11.
Później było. Było bliżej, dalej. Teraz jest jakby w ogóle nie było. Dziwne, nie?
A ja zastanawiam się co się dzieje. Jak u Ciebie. Brakuje mi rozmów.
No bo był czas że na zawsze i zawsze. Że nic i nikt. A jest wszystko i wszędzie.
Pamiętam więcej. Bardzo mocno. Pamiętam co ja zacząłem. A ... Pamiętam.
Można by powiedzieć "Było, minęło".
I nie będzie drugi raz.
Już mnie nie ma w tej rzeczywistości. Jestem zupełnie w swoim. Na swoich zasadach.
Inna beczka. Dzisiaj powiedziałem, że sensem mojego życia jest praca. Miało być mniej pracy, spokój, odpoczynek..jest 5 dni na uczelni o chorych porach, czasem padając z wycieńczenia i czując się tam obco. Ba! Czując się tam niechcianym..źle się stało. Ale ja nie biorę tego do siebie.
Pracuje po 16 h dziennie. Bo tak wyszło..jest ciężko i mozolnie..dużo strachu jest. Myślę że będzie jeszcze więcej. Ale ja nie jestem nikim. Jestem odważny i śmiały. I znam swoją wartość.
Najbardziej mi szkoda ... Ciebie. Ale widocznie tak miało być.
Trzymajmy się ciepło i niech najbliższy weekend... Będzie czuły i miły!
Ł.
Czas pędzi. Nad wyraz.
W sumie nie spodziewałem się że będzie on aż tak szybko leciał.
Nowa praca, nowe obowiązki, nowi ludzie.
Nie wchodzę w relacje. Siedzę sobie u siebie. Zwykle sam. Tak mi najwygodniej w tym momencie.
I sam nie wiem, jak to się dzieje.
Ale ... No właśnie. Zresztą nie będę o tym pisał. Nie wiadomo kto to czyta. I po co.
Tematów znowu się robi dużo. A nowa praca to wcale nie siedzenie przy biurku. Pracy jest tyle że momentami nie wiem w co ręce włożyć.
Dzień za dniem, tydzień za tygodniem.
Jest dobrze. I to jest wystarczające.
Pzdr.
Ł.
Jest 1:06, wiesz.
Nie śpię.
Dlaczego?
Bo niezawodne auto, które zawodzi raz na 4 lata. Właśnie zawiodło. Równo po 4 latach. niemalże.
Szczere pole. Wiatr i auta na autostradzie. I czekam sobie nie wiadomo ile.
A było że wszystko idzie gładko. Dobra muza, spoko w pracy.
Życie. Na 500 m od zjazdu na Rzeszów.
O i tak.
Ale jak zwykle. Umiesz liczyć, licz na siebie.
Więc sobie poradzę.
Śpij spokojnie.
Ł.
PS. Oczywiście, że jest prawie połowa października, więc ja w koszulce. Bo przecież jeszcze ciepło ;)
1. Znajdź równowagę – Praca, relacje, zdrowie i czas dla siebie powinny być zrównoważone. Nie zaniedbuj żadnej z tych sfer.
2. Dbaj o relacje – Bliscy ludzie i wsparcie społeczne są ważnym filarem szczęścia. Inwestuj czas w relacje z rodziną, przyjaciółmi i otaczającymi cię ludźmi.
3. Ucz się na błędach – Życie to proces ciągłego rozwoju. Błędy są częścią drogi, uczą pokory i pomagają doskonalić się.
4. Zdrowie psychiczne i fizyczne – Regularna aktywność fizyczna, zdrowa dieta, sen i dbanie o zdrowie psychiczne to podstawy dobrego samopoczucia.
5. Bądź autentyczny – Żyj zgodnie ze swoimi wartościami i bądź sobą. Autentyczność przyciąga właściwych ludzi i tworzy satysfakcjonujące życie.
6. Szukaj sensu – Znajdź coś, co daje ci poczucie celu, czy to praca, pasja, czy pomaganie innym.
Tylko tyle.
Albo aż tyle.
Ł.