No właśnie. Czas pędzi strasznie.
Dzisiaj jest 28.11. normalna data, nie? A może nie? Może właśnie szczególna.
Czasem pamiętamy naprawdę mało istotne elementy naszej rzeczywistości. Ten moment. Układ wszystkiego, światło, kolory. I w miarę nie głośne "Jesteś za blisko". Dokładnie rok temu. 28.11.
Później było. Było bliżej, dalej. Teraz jest jakby w ogóle nie było. Dziwne, nie?
A ja zastanawiam się co się dzieje. Jak u Ciebie. Brakuje mi rozmów.
No bo był czas że na zawsze i zawsze. Że nic i nikt. A jest wszystko i wszędzie.
Pamiętam więcej. Bardzo mocno. Pamiętam co ja zacząłem. A ... Pamiętam.
Można by powiedzieć "Było, minęło".
I nie będzie drugi raz.
Już mnie nie ma w tej rzeczywistości. Jestem zupełnie w swoim. Na swoich zasadach.
Inna beczka. Dzisiaj powiedziałem, że sensem mojego życia jest praca. Miało być mniej pracy, spokój, odpoczynek..jest 5 dni na uczelni o chorych porach, czasem padając z wycieńczenia i czując się tam obco. Ba! Czując się tam niechcianym..źle się stało. Ale ja nie biorę tego do siebie.
Pracuje po 16 h dziennie. Bo tak wyszło..jest ciężko i mozolnie..dużo strachu jest. Myślę że będzie jeszcze więcej. Ale ja nie jestem nikim. Jestem odważny i śmiały. I znam swoją wartość.
Najbardziej mi szkoda ... Ciebie. Ale widocznie tak miało być.
Trzymajmy się ciepło i niech najbliższy weekend... Będzie czuły i miły!
Ł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz